Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2022.
Z muzyką
Podczas lektury tej książki najlepiej mieć pod ręką zestaw płyt i sięgać po różne nagrania, żeby tym zwierzeniom towarzyszyła odpowiednia ścieżka dźwiękowa. Piotr Beczała kieruje się bowiem przede wszystkim do tych, którzy kochają operę, ale też - którzy chcieliby ją lepiej poznać. Oczywiście sięgną po tom również zainteresowani życiem sławy i też nie będą rozczarowani. "W daleki świat. Moje życie z operą w trzech aktach" to relacja starannie uporządkowana przez Susanne Zobl, wypełniona synestezyjnymi informacjami i komentarzami, które wprowadzają w świat wielkiej sztuki. Piotr Beczała stawia na muzykę. Opowiada swoim fanom o tym, jak i dlaczego nagrywa płyty, ale przede wszystkim - jak wygląda praca na scenie. Przedstawia liczne wyzwania związane z różnymi miejscami na świecie, zaznacza akustykę poszczególnych sal i specyfikę pracy z różnymi reżyserami. Opowiada o rolach i o tym, jak organizuje się nagłe zastępstwa, kiedy kogoś zawiedzie głos. Koncentruje się autor w tej opowieści na swoich decyzjach artystycznych: pokazuje, że jego kariera nie polegała na przypadku, była starannie zaplanowana i wiązała się z rozmaitymi nieoczekiwanymi komplikacjami lub niespodziewanymi rozwiązaniami. Zdarzało się autorowi, że wybierał ścieżkę, którą wszyscy mu odradzali, co ostatecznie wyszło mu na dobre. Uczy odbiorców, jak działać, żeby mieć szacunek do siebie i żeby nie żałować swoich postaw. To na marginesie, bo przecież przez cały czas najbardziej interesujące są dla niego role i muzyka.
Piotr Beczała opowiada także między innymi o swoich scenicznych kolegach i koleżankach, przedstawia kilka anegdot i żartów, jakie robią sobie na scenie podczas ostatnich przedstawień. Sprawia, że nawet ci odbiorcy, którzy z operą wiele wspólnego nie mają, zainteresują się tematem. Bardzo synestezyjna jest ta relacja, wypełniona opisami, które oddziałują na wyobraźnię. Pojawią się w książce również motywy mniej przyjemne: kiedy trzeba zmierzyć się z chorobami albo pandemicznymi ograniczeniami: w tym miejscu narracja wyraźnie zwalnia. W ramach zwierzeń Piotr Beczała przedstawia również swoją żonę. I tu opowieść przybiera dwojaką formę. Z jednej strony autor dumny jest z kobiety odnoszącej sukcesy na scenie, analizuje jej osiągnięcia i podkreśla umiejętności, cieszy się z tego, jakie role śpiewa i bez przerwy podkreśla znaczenie jej występów. Z drugiej - tłumaczy, że dla dobra związku to żona musiała zrezygnować z kariery i swoich ambicji i zająć się troską o męża-śpiewaka. I tu następuje pewien zgrzyt w idealnym rodzinnym obrazku: wprawdzie Piotr Beczała przypomina, jak bardzo przydaje mu się pomoc żony, ale jakby nie dostrzegał ogromu poświęcenia. Wersji żony trochę w tej lekturze brakuje, może przydałaby się dla zrównoważenia jednostronnego wyznania.
Można zorientować się w świecie, w jakim obraca się autor, dzięki licznym zdjęciom. Zwłaszcza te z garderoby będą robić wrażenie: wtedy to autor odrzuca powagę i pozwala sobie na rozmaite żarty, może się to czytelnikom spodobać jako przejście od napuszonej codzienności na wielkich scenach i od wysokiej kultury do normalności zrozumiałej dla każdego. Piotr Beczała może przysporzyć sobie fanów dzięki rzetelnej pracy. Kiedy opowiada o sobie, stara się przedstawiać siebie w jak najlepszym świetle. Ale ponieważ zabiera czytelników do świata, który mało kto zna - ma do powiedzenia sporo ciekawych rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz