Harperkids, Warszawa 2023.
Koszty
Justyna Bednarek bawi się bajkową postacią - sięga po motywy piratów i syren, żeby połączyć ich w jednej opowieści, nieco edukacyjnej, a służącej do ćwiczenia czytania - na drugim poziomie serii Czytam sobie (czyli dla dzieci, które już trochę nauczyły się rozpoznawania liter, ale jeszcze są za mało wprawione w śledzeniu dłuższych tekstów). Justyna Bednarek rozpisuje opowieść na kolejne strony z obrazkami, zajmuje zaledwie po kilka wersów na każdej stronie, ale dzieci mogą dać się wciągnąć w tę historię i podążać za postaciami - a także wyciągać wnioski z ich przygód. Justyna Bednarek, żeby nie nudzić, próbuje wytrącić odbiorców ze schematów doskonale im znanych. I tak pirat, który dzisiaj jest prawdziwym piratem z opaską na oku (i napadającym statki, chociaż papugi nie ma, robi to ze specjalnym psem), kiedyś zajmował się uprawianiem roślin doniczkowych. W zupełnie innym życiu nie miał nic wspólnego z morskimi opowieściami, co czyni go bohaterem znacznie bardziej efektownym. Tak samo zresztą jest z piratką - kobiecym postrachem mórz i oceanów. W tej opowieści znalazła się jeszcze syrenka: podwodna piękność, która trafia do pirata Protazego i zaczyna mieszkać w jego basenie. Pirat dość szybko przekonuje się, że syrenka jest roszczeniowa i trudna w utrzymaniu - wymaga kolejnych prezentów i podarków. Ponieważ bohater zakochuje się w niej, jest w stanie sporo poświęcić i oddać, zupełnie jak nie pirat. Syrenka nie zwraca na to uwagi: przywykła do atencji i uważa, że wszystkie skarby po prostu jej się należą. Żąda kolejnych cennych przedmiotów - aż w końcu pirat orientuje się, że nie ma już swoich skarbów. I to moment do wprowadzenia w życie zupełnie innego niespodziewanego planu.
"Wyspa pirata Protazeego" to zabawna historyjka z codzienności pirackiej i dotycząca niefortunnego uczucia. Justyna Bednarek bawi się stereotypami i wprowadza specyficzne ostrzeżenie dla odbiorców: kto wpadnie w sidła toksycznej miłości, tego wyzwolić może jedynie prawdziwe uczucie. Wprawdzie ten wniosek wysnuć z lektury mogą raczej dorośli (a tomik przeznaczony jest do samodzielnego czytania przez dzieci), ale i najmłodsi zauważą, że zachowanie syrenki jest mocno nie w porządku. Przez to, że autorka łamie schematy: zamiast dobrej dziewczyny i złego pirata jest tu czarny charakter - niewinnie wyglądająca syrenka, a ten, kto miał funkcjonować jako zły, w gruncie rzeczy jest idealnym kandydatem na ojca - wielu odbiorców wciągnie się w lekturę. Chodzi też o to, żeby najmłodsi mogli bez większych przeszkód wciągnąć się w opowieść i śledzić ją. Justyna Bednarek radzi sobie całkiem dobrze z prowadzeniem opowieści, chociaż zdarzają się tu welurowy futerał, nostalgia i ryglowanie - jednak da się to wytrzymać. Ta bajka jest zabawna na tyle, żeby przyciągnąć dzieci i przekonać je, że warto nauczyć się czytać i później czerpać radość z podobnych historii. Justyna Bednarek wpisuje się zatem z książeczką do grona autorów tworzących w ramach cyklu Czytam sobie - i rozbudzających wyobraźnię najmłodszych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz