Poradnia K, Warszawa 2022.
Spojrzenie na zbrodnie
W filmach to się doskonale sprawdza: profiler przygotowuje prawdopodobny portret przestępcy, po czym śledczy znajdują człowieka idealnie pasującego do wyznaczonych kryteriów. Ann Wolbert Burgess pokazuje, że w życiu takie sytuacje też się zdarzają, chociaż opierają się raczej na przebłysku intuicji profilera, który powie, że morderca będzie miał marynarkę zapiętą na ostatni guzik - niż na powtarzalnej technice działań. Autorka uczestniczy w tworzeniu nowego zawodu - współpracuje z FBI i pokazuje, jak podejście psychologiczne może pomóc w określeniu zachowań seryjnych morderców. Pracuje w zamkniętym gronie i głęboko pod ziemią: niewielu wierzy w sensowność takiego zawodu. Ann Wolbert Burgess opowiada o tym, jak się on tworzył - i jak wkraczał do powszechnej świadomości. Skupia się na sprawach, w których brała udział - przedstawia różne rodzaje zbrodni oraz różne zachowania morderców - żeby nakreślić możliwości profilera i komplikacje dotyczące pracy. Steven Matthew Constantine nadaje jej wspomnieniom książkowy charakter, dynamizuje opowieść i przekuwa przeżycia na wartościową i rozrywkową lekturę. "Przepis na mordercę" to obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów kryminałów i thrillerów - i dla tych, którzy chcą się przekonać, na czym polega część śledztwa.
Ann Wolbert Burgess dzieli się z czytelnikami sporą ilością danych i ciekawostek. Zwłaszcza na początku podkreśla to, jak dużą odpornością psychiczną trzeba się wykazać przy podobnym zajęciu. Autorka zajmowała się badaniem tematu gwałtów, przyzwyczajona była do rozmaitych okrucieństw i wynaturzeń, jednak współpraca z FBI udowodniła jej, że profiler musi wykazać się wyjątkową odpornością na ludzkie cierpienia i dramaty. Na początku to sceptycznie nastawieni koledzy i zwierzchnicy uważnie obserwują reakcje nowej osoby w zespole, wkrótce przekonują się, że wiedza, jaką Burgess zdobywa podczas swojej pracy, jest nieoceniona. Autorka nie tylko odpowiada na pytania śledczych i wskazuje drogę wymiarowi sprawiedliwości, pomaga w zawróceniu z niektórych ścieżek i przyczynia się do schwytania właściwych ludzi - szkoli też innych, przeprowadza warsztaty dla kolejnych chętnych. Sama przeciera szlaki, następni mogą już korzystać z tego, co odkryła. Co więcej: Ann Wolbert Burgess pracuje też nad analizami nagrań z opowieści przestępców - szuka sposobu na stworzenie ankiet lub zestawów pytań, które trzeba zadać mordercom, żeby ich wyjaśnienia stały się przydatne dla profilerów. To jednak najmniej atrakcyjna od strony sensacyjnej część zawodu - dlatego w "Przepisie na mordercę" autorzy skupiają się na konkretnych przypadkach. Odbiorcy dzięki temu zyskują wgląd w najbardziej przerażające sprawy i sceny - przekonują się też, że spora część przestróg, jakimi dorośli raczą swoje pociechy, ma sens i wywodzi się niemal bezpośrednio z zagrożeń, jakie stały się preludium dla morderstw. Sporo miejsca Ann Wolbert Burgess przeznacza też na nakreślanie związków między zbrodniami a wychowaniem - przeważnie zastanawia się nad dzieciństwem morderców i pokazuje cechy, które mogły później przerodzić się w określone skłonności.
"Przepis na mordercę" to książka napisana bardzo zgrabnie, z wyczuciem znajomości potrzeb szerokiego grona odbiorców. Zaspokaja ciekawość, a przy okazji pokazuje też, jak wiele niebezpieczeństw czyha na nieświadomych zagrożenia ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz