środa, 9 listopada 2022

Michael Butter: Teorie spiskowe. Nic nie jest takie, na jakie wygląda

bo.wiem, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2022.

Rząd dusz

Jeszcze przed pandemią powstała ta książka i Michael Butter wyprzedził trochę to, co zaczęło się dziać na świecie w stopniu do tej pory nieznanym. W efekcie o ruchach antyszczepionkowych i spisku związanym z rujnowaniem światowej gospodarki wspomina jedynie we wstępie, podobnie jest i z agresją Rosji na Ukrainę: tematy to zbyt świeże, żeby tu się znalazły, jednak mechanizmy, których istnienie rozpracowuje autor, doskonale przygotowują na podobne wyzwania. "Teorie spiskowe. Nic nie jest takie, na jakie wygląda" to publikacja bardziej teoretyzująca niż zbierająca wymowne przykłady na zbiorową fantazję. Już konstrukcja książki pokazuje, że autor nie zamierza bawić się w reportażowość czy narracyjną ekwilibrystykę, a będzie do skutku tłumaczył, o co w tym wszystkim - czyli w teoriach spiskowych - chodzi. Każdy rozdział jest tu zamkniętą całością skupiającą się na jednym, wybranym zagadnieniu dotyczącym sterowania masami i przekazywania im fałszywych informacji. Autor przypomina, że twórcy teorii spiskowych potrafią być bardzo przekonujący i przede wszystkim biegli w interpretowaniu faktów tak, by udowodnić każdą tezę i zasiać wątpliwości w społeczeństwie. Ponieważ mają przygotowane rozwiązania każdego wcześniej wskazanego problemu, mogą błyskawicznie zaproponować drogę postępowania dla zagubionych - i dowolnie nimi kierować. To równie proste co niebezpieczne i dobrze by było, żeby przesłania z "Teorii spiskowych" rozprzestrzeniały się równie dobrze jak same teorie. Michael Butter zdaje sobie jednak sprawę - podobnie jak odbiorcy tej książki - że nie będzie to możliwe, bo racjonalizm przegrywa z retoryką pseudoargumentów dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach, a odwoływanie się do emocji jest znacznie bardziej skuteczne niż bazowanie na rzetelnej wiedzy i autorytetach (zwłaszcza gdy zdarzają się ludzie z dyplomami, którzy, uwiedzeni teoriami spiskowymi, firmują swoimi nazwiskami kłamstwa i przeinaczenia).

Jako tropiciel teorii spiskowych Michael Butter cofa się głęboko w przeszłość, żeby wskazać odbiorcom, że mechanizmy sterowania tłumem funkcjonowały od dawna i oddziaływały podobnie jak obecnie - zupełnie jakby dostęp do wiedzy nie miał znaczenia w przypadku oceniania przedstawianych rewelacji. Tu nie liczy się ani umiejętność czytania i weryfikowania faktów, ani zdrowy rozsądek, ani nawet logika - twórcy teorii spiskowych są w stanie przewidzieć reakcje sceptyków i odpowiednio przygotować się do ataków: dzięki temu jeszcze ugruntowują pozycję liderów teorii spiskowych, więc stają się przez to jeszcze bardziej niebezpieczni. Osobny rozdział poświęca Butter odróżnieniom teorii spiskowych od fake newsów. Wydaje się, że zbyt mało miejsca poświęca tematowi teorii spiskowych rozwijających się przez internet i w ogóle roli Sieci w rozpowszechnianiu nieprawdziwych poglądów - znacznie wygodniej czuje się w historii i tych najbardziej podstawowych zasad się trzyma - internet, chociaż obszerny rozdział o nim wieńczy książkę, okazuje się tu niedocenionym źródłem nieporozumień i działań sprzecznych z naturą. Być może Michael Butter uznał, że to temat rzeka i jeśli będzie się w niego zagłębiał, zaburzy proporcje książki - chociaż z perspektywy zwykłych odbiorców mogłoby to zadziałać jeszcze na jej korzyść. Chociaż Michael Butter nie fabularyzuje tej opowieści i nie szuka sensacji, stara się za to spokojnie relacjonować wydarzenia, udaje mu się zachować rytm, który przypadnie do gustu czytelnikom i sprawi, że jeszcze chętniej będą sięgać po książki z tej serii (#nauka).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz