Echa, Warszawa 2020.
Adrenalina
Jest "Kształt ruin" Juana Gabriela Vasqueza powieścią potężną i - oczywiście - mocno zakorzenioną w kolumbijskich realiach, więc tylko dla części czytelników jasne będą pozaliterackie nawiązania i pomysły - większość dostrzeże tu jedynie egzotykę, zwłaszcza w pierwszej lub naiwnej lekturze. Bardzo trudno będzie nakreślić fabułę: autorowi zależy na przeplataniu wątków onirycznych i realistycznych, na myleniu tropów i na oszukiwaniu odbiorców: tu nic nie jest takie, jakie się wydaje. Autor nawet w obrębie gatunków stara się zmieniać przesłanki i sprawiać, że odbiorcy zaczną się zastanawiać, czy mają do czynienia z fikcją, czy z dokumentem. Umiejętne operowanie genologicznymi zabiegami zamienia tom w lekturową przygodę dla bardziej ambitnych poszukiwaczy mocnych wrażeń. Charakterystyczna jest tu narracja w klimacie retro, bohater przedstawia szczegóły śledztwa i odkrycia, jakich dokonywał, próbując rozwiązać zagadkę dawnego morderstwa. Wydarzenia odtwarza się tu mozolnie i z drobnych komentarzy. Autor wykorzystuje przeszłość do scharakteryzowania okrucieństwa panującego na ulicy - miasto staje się areną thrillerowych wydarzeń. Jakby tego było mało, Vasquez posługuje się na przykład fotografiami (których omówienia wprowadza do rozłożystej narracji), żeby uprawdopodobnić akcję i jeszcze bardziej zdezorientować czytelników.
Akcja ma charakter labiryntowy, przemierza się z bohaterem kolejne korytarze, nigdy nie mając pewności, że uda się dotrzeć do celu - a przynajmniej pokonać przeszkody po drodze. Mnóstwo tu zła, epatowania drobnymi dramatami i naturalistycznymi scenkami. Autor ma skłonność do analizowania wszystkiego bardzo dokładnie, popada w kolejne dygresje lub daje się ponieść wybranym obserwacjom: wie, że po gruntownym wyjaśnieniu konkretnego faktu będzie mógł bez trudu wrócić na poprzednio porzuconą ścieżkę. Rozbija to możliwość śledzenia osi fabularnej, mocno komplikuje też szansę zaangażowania się w akcję - ale pozwala też docenić jakość prozy. Co ciekawe, "Kształt ruin" to tom, któremu z pozoru bliżej jest do literatury faktu i do reportażu niż do beletrystyki: nawet jeśli kanwą powieści staje się sensacja, w realizacji tego nie widać - troska o czytelników przejawia się przede wszystkim w poszukiwaniu jak najbardziej precyzyjnych środków wyrazu. Wydaje się, że w ten sposób autor znów gra z odbiorcami, zmusza ich do zastanowienia się nad prawdopodobieństwem i nad autentycznością przeżyć postaci. Retardacyjna opowieść robi spore wrażenie, zwłaszcza kiedy autorowi udaje się zachęcić do śledzenia szczegółowych opisów. Tu mniej niż fakty liczy się sposób ich przedstawiania - umiejętność skupiania się na detalach, które skrywają sens wydarzeń. "Kształt ruin" to powieść zwracająca uwagę na samą siebie. Coś dla koneserów literatury nieoczywistej, dla poszukiwaczy migotliwych zabaw narracyjnych. Temat wyklucza humor, jednak autor umiejętnie operuje całym zestawem ważnych emocji. Potrafi rozbudzać strach, ale i ciekawość - za sprawą udawanego podglądania przeżyć bohatera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz