Luna, Warszawa 2022.
Przedawnienie
Taka przyjaźń zdarza się tylko w książkach. Cztery dziewczynki, które w szkole podstawowej przekonują się, że warto trzymać się razem, przez długi czas tworzą niedostępną dla innych paczkę. Z zewnątrz postrzegane są jako zołzy, zresztą kto chce się dostać do ich grona albo zrobi krzywdę jednej z nich, spotka się ze srogą zemstą całej grupy. Wielkie przysięgi, obietnice utrzymywania kontaktu - wszystko na nic, bo, jak to zwykle bywa, dorosłość rozdziela bohaterki. Spotykają się one już jako kobiety po przejściach, które na chwilę przyjeżdżają do rodzinnego miasteczka: wprawdzie nie mają zamiaru podtrzymywać znajomości, jednak przypadek sprawia, że ich drogi ponownie się krzyżują. A na jaw wychodzą kolejne sekrety z przeszłości, to, co rozdzieliło zgraną grupę. Gdyby kobiety dotrzymały przysięgi i pojawiły się po trzech dekadach w umówionym miejscu, od razu poznałyby przynajmniej część prawdy, która składała się na finał sprawy sprzed lat. Jednak to Krystyna dowiaduje się czegoś, co rzuca nowe światło na przeszłość. Wszystko za sprawą Pietrka, miejscowego pijaczka i dawnego kolegi z klasy.
Dwie kobiety są niemal niewidoczne, pozostają w tle opowieści. Na pierwszy plan wysuwają się Lucyna i Krystyna. Ta pierwsza zarządza policją w miasteczku i ma romans z żonatym mężczyzną - gdyby to wyszło na jaw, jej kariera błyskawicznie by runęła. Krystyna już boryka się z ludzką nieżyczliwością. Nie dość, że znalazła szczęście dopiero poza małżeństwem, to - odważyła się na romans z kobietą. Nie miała pojęcia o swoich skłonnościach, ale Wiki udowodniła jej, jak blisko można być z drugą osobą. Krystyna nie ma pojęcia, jak potoczą się jej losy, przekonuje się jednak, że mentalności małomiasteczkowej nie zmieni: rodzice nie wpuszczają jej do domu i nie pozwalają na szukanie szczęścia. Stopniowo bohaterki wyznają sobie wzajemnie prawdę, nawet tę najbardziej bolesną (choćby funkcjonowanie w przemocowym związku): dowiadują się rzeczy strasznych i paradoksalnie dzięki temu łatwiej im zmierzyć się z czymś, co stało się najważniejszą dla nich tajemnicą. Przez trzy dekady żyły z piętnem, które dopiero teraz będzie można zdjąć. Spotkanie także dla Pietrka będzie miało poważne konsekwencje. Autorka nie obiecuje, że dostrzeżenie w miejscowym menelu człowieka sprawi, że ten zechce się zmienić - ale potrafi przypomnieć, że szacunek należy się każdemu, bez względu na to, jak potoczyła się jego droga.
Anna Sakowicz buduje intrygę starannie i z wyczuleniem na potężne kłopoty oraz ich dalekosiężne konsekwencje. Szuka specjalnie tematów niewygodnych i rzadkich w powieściach obyczajowych: tutaj pojawia się motyw bezdomności i biedy, są groźne wypadki i pobicia, sprawy, na które nie ma społecznego przyzwolenia, sprawy zamiatane pod dywan i tematy tabu. W tym wszystkim widnieje jednak także nadzieja na normalność, chociaż autorka nie obiecuje wielkich miłości czy idealizowanych rozwiązań na finał. Cztery kobiety muszą samodzielnie wypracować możliwość zwyczajnego funkcjonowania w maksymalnie niegościnnym społeczeństwie: mała miejscowość wydobywa najgorsze cechy z ludzi - i tym "Za przyjaźń" będzie różnić się od standardowych obyczajówek. Czytelniczki otrzymują zatem zestaw nieoczywistych wydarzeń i mogą dać się z łatwością wciągnąć w dylematy postaci. Poza przeżywaniem tego, co odczuwają bohaterki, odbiorczynie będą musiały się zastanowić nad możliwościami działania i wyborami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz