poniedziałek, 20 czerwca 2022

Agnieszka Dydycz: Nigdy nie będę wyższa, ale mogę być szczęśliwsza

Silver, Warszawa 2022.

Zwyczajność

Agnieszka Dydycz książką "Nigdy nie będę wyższa, ale mogę być szczęśliwsza" próbuje dotrzeć do silverowych autorek - prowadzi narrację przez pryzmat prawie sześćdziesięcioletniej Małgorzaty i relacjonuje jej codzienność z rozmaitymi przygodami i zwykłymi doświadczeniami. Małgorzata jest nieco manieryczna, ale to za sprawą warsztatowych rozwiązań stosowanych przez autorkę i tendencji do podkreślania "życiowych" mądrości, na które bohaterka wpada. Nieznośne jest coś, do czego Małgorzata chętnie się przyznaje: skłonność do zastanawiania się nad niuansami języka polskiego. Zdarza się postaci wpaść w dygresje kompletnie nieistotne dla fabuły (nawet dla takiej imitującej zwyczajne życie) i niespecjalnie odkrywcze - a zachwyca się nimi bez umiaru i liczy na to, że trafi tak do czytelniczek. Być może kogoś urzekną naiwności wygłaszane przez Małgorzatę, jednak wiele odbiorczyń woleć będzie opowiadanie o normalnych sprawach. Wszystko bierze się z tego, że Małgorzata ma być autorką poczytnych kryminałów - przygotowuje właśnie nasty tom bestsellerowej serii (jednak językowe dygresje i wprowadzanie zasłyszanych gdzieś dialogów nie pasują do wizji autorki natchnionej). Małgorzata została skrojona na miarę: Agnieszka Dydycz pamięta o potrzebach swojej publiczności literackiej: realizuje kolejne wytyczne czy punkty niezbędne w powieściach obyczajowych dla pań na emeryturze. Podporządkowuje się temu, zamiast swobodnie prowadzić historię. W efekcie Małgorzata niektóre wydarzenia przeżyć musi. Wśród nich: obowiązkowe badania (służba zdrowia nie jest tematem, który wolno zignorować, bohaterka wie, jak ważne jest sprawdzanie choćby najdrobniejszych sygnałów alarmowych), przyjaźnie, małżeństwo z długim stażem, perypetie z dorosłymi dziećmi. Małgorzata ze swojej pozycji wygłasza niemal kazania. Co więcej, część "złotych myśli" jest wyróżniona graficznie w tekście, żeby czytelniczki mogły pochylić się nad spostrzeżeniami. Bohaterka przywołuje swoje ulubione seriale, podrzuca fragmenty piosenek czy wierszy, żeby zainspirować czytelniczki. Dzieli się też odczuciami w związku z przyjaciółkami czy dziećmi - te pierwsze dostarczają licznych wrażeń. Jedna biega na jogę i zachęca bohaterkę do wypróbowania tej mody, druga imponuje uporządkowaniem i podejściem do rzeczywistości. Z dziećmi również Małgorzata ma różne relacje: syn jest jej oczkiem w głowie, wszystko się mu wybacza, chociaż obiektywnie rzecz biorąc - nie ma się kim zachwycać. Córka z kolei dystansuje się od matki, rezygnuje z bliskości, a skupia się na własnym życiu. Mąż dla wygody w fabule cały czas znika (a czym się kończą próby zmian przekonuje się jedna z przyjaciółek). Istnieje jeszcze miłość z przeszłości, mężczyzna, który Małgorzacie opowiada o swoim niesłabnącym uczuciu i wspiera w każdej sytuacji. Takiego adoratora ze świecą szukać: tradycjonalista, szarmancki i miły - może nie materiał na ognistego kochanka, ale ma rozpalić wyobraźnię czytelniczek. Małgorzata znajduje towarzysza codziennych zmagań, a to daje nadzieję czytelniczkom - że i one nie pozostaną same i że powinny przypomnieć sobie o dawnych miłościach. "Nigdy nie będę wyższa" to momentami satyra na wyniosłą matkę, która wszystkich chce sobie podporządkować, a poza tym - obraz normalności. Agnieszka Dydycz może unika sensacyjnych wydarzeń, ale w ramach opowieści wynajduje całkiem dużo punktów zaczepienia dla odbiorczyń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz