Harperkids, Warszawa 2022.
Doświadczenia
Tematy do zabaw leżą w zasięgu wzroku, przekonują Cécile Jugla i Jack Guichard, którzy przedstawiają dzieciom i rodzicom oraz animatorom kolejną propozycję w serii Przygody z nauką. „Spinacz. 10 prostych, ale niesamowitych doświadczeń” to wprowadzenie najmłodszych w świat fizyki i chemii, ciekawych eksperymentów, które bez problemu przeprowadzić można w domu i wiadomości, jakie lepiej zdobyć przez praktykę niż przez lekturę. Prosty i niedługi picture book przyciągnie zwłaszcza te dzieci, które nie zamierzają poprzestać na konwencjonalnych rozrywkach, za to są ciekawe świata i bez przerwy sprawdzają, co można odkryć.
Pierwsza rozkładówka wydaje się dość banalna, ale wyczula najmłodszych, uruchamia ich zmysły (trzeba między innymi ocenić spinacz biurowy pod kątem wyglądu czy wrażeń dotykowych), nakłania do uważnego przyjrzenia się przedmiotowi eksperymentów. Przy okazji pozwala na poszerzenie słownictwa: wprowadza proste ćwiczenia narracyjne (między innymi przy ocenianiu właściwości spinacza i przy odpowiadaniu na zagadki). Dalej autorzy sięgają po nieskomplikowane ale efektowne pomysły, które przyciągną maluchy do lektury i do testowania otoczenia. Wśród doświadczeń ze spinaczem znajdą się takie, które urozmaicą codzienne zabawy (na przykład stworzenie ze spinacza katapulty, chociaż w tomiku jest wykorzystane jako wskazanie sprężystości i giętkości stali, oznacza zestaw konkurencji ze strzelaniem papierowymi kulkami do celu na czele). Znajdą się sztuczki magiczne (rozerwanie spinacza albo jego talenty pływackie – przy wykorzystaniu napięcia powierzchniowego). Można sprawić, żeby spinacz błyskawicznie zardzewiał, albo przykleić go do kostki lodu, można połączyć dwa spinacze bez ich dotykania – to już zabawa na ćwiczenie sprawności manualnej. Spinaczami można się długo bawić dzięki magnesom, zbudować z nich wahadło (w bajkowej wersji: nauczyć spinacze tańca) i sprawić, że dzięki spinaczom (w plastikowej owijce) zaświeci mała żarówka. Możliwości jest zatem całkiem dużo, a to oznacza, że tomik dostarczy dzieciom rozrywki nie na jedno popołudnie, a zajmie je na dłużej. Wyczuli na ciekawość świata i przekona, że warto zaufać nauce. Nie chodzi przecież o to, żeby dzieci recytowały podręcznikowe formułki – na razie zyskują drobną wzmiankę na temat przyczyn konkretnych „zachowań” spinacza, na analizy naukowe czas przyjdzie później. Autorzy nie chcą kilkulatków zanudzać ani odciągać od pasjonujących zabaw. Pokazują im doświadczenia proste, do wykonania samodzielnie w domu i bez wielkich nakładów finansowych – i w ten sposób wychowują małych odkrywców. „Spinacz” to picture book – nie należy o tym zapominać. Podpisy na rysunkach wnoszą trochę informacji dotyczących kolejnych działań lub ich wyjaśnień – ale liczą się też wielkoformatowe i zabawne komiksowe rysunki, na których bohaterowie bawią się gigantycznymi spinaczami. To kolejna zachęta do wypróbowania podpowiedzi z tej książki. Warto podsunąć najmłodszym tę publikację i garść spinaczy – nie tylko zapewni się sobie spokój na długi czas, ale też przekona dzieci, że nauka jest fascynująca i może zamienić się w niekończącą się zabawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz