Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2021.
Posiłki dla dociekliwych
To jest książka, którą będzie trzeba postawić na półce między pozostałymi doskonałymi publikacjami z serii #nauka a tomem "Cukier, sól, tłuszcz" Michaela Mossa, tomem, do którego Nicola Temple się odwołuje. "Najlepiej spożyć przed... czyli o tym, co masz na talerzu" to publikacja wartościowa i popularyzująca wiedzę z zakresu działań dotyczących przetwarzania żywności. Temat, który wzbudza wiele kontrowersji i wątpliwości - idealna pożywka dla dziennikarskich hien i dla fanów teorii spiskowych - tutaj zyskuje opracowanie rzeczowe oraz atrakcyjne dla odbiorców: także tych, którzy nie znają się na działaniach chemików. Autorka analizuje między innymi sposoby na przedłużenie świeżości produktów: tłumaczy, dlaczego owoce, które niemal natychmiast po pokrojeniu ciemnieją i szybko się psują, zapakowane mogą wytrzymać znacznie dłużej. Dlaczego dostępny w sklepach chleb krojony nie zsycha się i czego używa się do produkcji kiełbas. Ale przygląda się też innym etapom przygotowywania produktów żywnościowych: całą książkę zaczyna od rozbudowanej opowieści o serach - wyjaśnia czytelnikom, jak długo powinny dojrzewać sery i jak można przyspieszyć ten proces. Nicola Temple zdaje sobie sprawę z tego, że mnóstwo działań prowadzi do skracania procesu produkcji, zastanawia się więc, czy to zjawiska pożądane czy szkodliwe. Omawia między innymi nanotechnologie, różne metody utrwalania żywności - przedłużania jej przydatności do spożycia. Opisuje też rozwój powłok jadalnych.
Na sensacyjność jest tu miejsce tylko we wstępie, kiedy autorka pokazuje, jak łatwo przeinaczyć fakty i wyzwolić pogoń za sensacją - wystarczy użyć innej nazwy i żerować na niewiedzy odbiorców, którzy podchwycą każdy temat i dodadzą do niego własne interpretacje. Jeśli celuloza dodawana do jedzenia nikogo nie zaszokuje, o tyle nazwanie jej "miazgą drzewną" może w kontekście posiłków doprowadzić do zbiorowej paniki. Nicola Temple wyjaśnia, dlaczego informacje o niektórych składnikach nie pojawiają się na opakowaniach - przedstawia fakty przemilczane i analizuje je, tak, by odbiorcy mieli jak najpełniejszą wiadomość o składzie produktów. Jest "Najlepiej spożyć przed" sprawdzeniem, jak wyglądały kolejne prace nad sposobami przetwarzania żywności. Temple opowiada o tym, jak konserwowano żywność przed wynalezieniem lodówek i wskazuje przyczyny rynkowych przemian (skąd wzięły się marchewki "baby" i dlaczego ludzie wolą paczkowaną sałatę zamiast świeżego warzywa). Nie jest to wyłącznie opowieść o jedzeniu: autorka nie chce zanudzać czytelników tłumaczeniem, co zostaje domieszane do produktów i w jakim celu - raczej interesuje ją cała dynamika przemian, w dodatku ograniczona do kilku tematów - dzięki temu może trafić do odbiorców i przekonać ich, że cały przemysł żywnościowy kieruje się charakterystycznymi wytycznymi i nawet jeśli czasami społeczeństwo traci zaufanie do jakiejś potrawy, luka na rynku szybko się wypełnia. Gdzieś Temple próbuje ocieplić swój wizerunek: przedstawia siebie jako matkę, która chce zapewnić dziecku to, co najlepsze - ale czasami musi się poddać i uznać wyższość produktów przetworzonych, relacjonuje kulinarne porażki i zyskuje dzięki temu przestrzeń komizmu, którym przyciągnie do książki. "Najlepiej spożyć przed..." to bardzo atrakcyjna historia przemian na rynku spożywczym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz