Wilga, Warszawa 2021.
Bąbelek
Bożydar Antoni Jekiełłek po wakacjach wraca do szkoły. Tym razem ma już dobrych kumpli, którzy w pełni akceptują jego dziwność: i to, że Bożek nie jest do końca i wyłącznie człowiekiem, że przez jego dom przewijają się przedziwne stwory z wierzeń i legend, a przede wszystkim – z zaświatów. Może i chłopcy nie wyznają sobie uczuć, ale jeśli się rozumieją i akceptują wzajemnie swoje słabości – już jest nieźle. Bożek idzie zatem na lekcje z nadzieją. Tyle tylko, że nowy nauczyciel matematyki zachowuje się dziwnie – przerabia bohatera na gluta. Przynajmniej tak wydaje się wrażliwemu Bożkowi. Chłopiec niezbyt chce dzielić się swoimi obawami z mamą – wie, że ta najchętniej zamknęłaby go w domu. Sam próbuje zmierzyć się z wszechogarniającym mrokiem. W końcu z paru opresji wyszedł już cało. Teraz może znowu udowodnić swoją wartość – a przy okazji zapewnić sobie i kumplom wielką przygodę. Chłopięcy świat uzupełnia teraz Zmyłka, nowa dziewczynka w klasie. Zmyłka nie jest taka jak inne dzieci, błyskawicznie wpasowuje się w świat Bożydara. Da się lubić, a do tego ma niekonwencjonalne pomysły. Ze Zmyłką można konie kraść. Bożek wprawdzie nie docenia na razie faktu, że interesuje się nim przedstawicielka płci pięknej – jednak jego ojciec, glut i zapalony romantyk oraz wpatrzony w poetów niestrudzony wojownik o miłość, nie daje mu spokoju. Po raz pierwszy naprawdę objawia się konflikt pokoleń: ojciec śledzi Bożka, podsłuchuje jego rozmowy i bez przerwy namawia do zgłębienia znajomości ze Zmyłką. Robi się nieznośny ze swoimi westchnieniami, z recytowaniem poezji po kątach i ze wścibstwem. Nie rozumie niestosowności swoich zachowań i tego, że Bożek potrzebuje już trochę prywatności. Nic dziwnego, że bohater zaczyna się buntować. I tak Bożek – sam przeciwko światu (a właściwie: z kolegami i Zmyłką przeciwko groźnemu nauczycielowi) rusza na kolejną misję.
Marta Kisiel bawi się świetnie, organizując przestrzeń domową. Część domowników ma już przypisane swoje stałe role: Krakers swoimi mackami przyrządza liczne pyszności, którymi częstuje wszystkie dzieci, Tsadkiel pilnuje porządku, Licho kicha, wuj stara się uciekać od chaosu, ale w razie czego służy pomocą. Do tego barwnego grona dołączają jeszcze krasnoludki, które mieszkają w szufladach starej szafki katalogowej i zastanawiają się nad tym, czy można sikać do mleka. Wszystko okraszone jest ogromną dawką humoru – i to takiego, który spodoba się dzieciom oraz dorosłym. Marta Kisiel bez przerwy rozśmiesza, proponuje czytelnikom ważne prawdy oprawione w fantazję – łatwiej jej wytłumaczyć sprawy fundamentalne. „Małe Licho i babskie sprawki” to już czwarta część bestsellerowej serii – i dalej nie nudzi autorka odbiorców. Funduje im za to podróż w świat wyobraźni – bez trzymanki i bez taryfy ulgowej. Tu może się wydarzyć wszystko, a granice między życiem i śmiercią zostają zatarte. Bardzo dobra historia w odpowiedniej oprawie - o tym, że czasami trzeba wyjść z bąbelka, czyli porzucić swoją strefę komfortu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz