sobota, 13 listopada 2021

Ulrich Hub: Ostatnia owca

Dwie Siostry, Warszawa 2021.

Ciekawość

Po "O ósmej na arce" Ulrich Hub może liczyć na wielkie zainteresowanie, zwłaszcza kiedy bierze się za satyryczne opowiadanie o kolejnym okołoreligijnym wątku. "Ostatnia owca" to znów dowcipna bajka dla dzieci i dorosłych - nowe spojrzenie na narodziny Jezusa. W sam raz na grudniową lekturę dla tych, którym znudziły się standardowe narracje i powtarzane bez przerwy wątki. Tutaj wszystko wygląda inaczej - i urzeka, a do tego bardzo rozśmiesza. Gdzieś w szopie rodzi się dziecko, które ma zmienić losy ludzkości. Bardzo ważne dziecko, skoro wszyscy porzucają swoje zajęcia i biegną, by oddać mu pokłon. Owca wie o tym, bo obudziła się w odpowiednim momencie i podsłuchała nowinę niesioną przez anioły. Niewiele zrozumiała, niewiele pamięta, jednak nakłania towarzyszki do podjęcia wyzwania. Całe stado owiec ma iść i zobaczyć na własne oczy cud w szopie. Nie są to zwierzęta zbyt lotne, w dodatku każda ma jakąś dodatkową wadę - wszystkie razem stanowią niemal stado dziwaków, ale uczą się współpracować i dbać o siebie nawzajem, żeby dotrzeć do celu. Owce dzięki szczątkom informacji, gromadzonym podczas różnych rozmów i zestawianym ze sobą, spodziewają się znaleźć w szopie noworodka-dziewczynkę. Są z tego zadowolone, uznają, że dziewczynki są znacznie ciekawsze niż chłopcy, a poza tym - czują się dumne z odkrycia tajemnicy. Każdy, kogo spotkają na swojej drodze, dodaje coś do ich wiedzy. Między innymi uda się owcom dowiedzieć, jak liczne jest ich stado.

Ulrich Hub w ogóle nie interesuje się tym, co dzieje się w szopie. Pokazuje za to, jak funkcjonują plotki i dlaczego tak łatwo rozsiewać błędne interpretacje zamiast faktów. Na przykładzie zwierząt portretuje wady ludzi - może to robić bezkarnie, bo i tak wszyscy będą się skupiać na humorystycznej wymowie opowieści. Owce są zabawne same w sobie, a do tego popełniają mnóstwo błędów. Nieporadne i przez wszystkich wokół wykpiwane - prą do celu, nie dają się zniechęcić. Zależy im na dotarciu do dzieciątka, a to je jednoczy. Nawet jeśli kłócą się między sobą i mają problemy z wypracowaniem wspólnego stanowiska, muszą na sobie polegać. Dla małych odbiorców będzie to cenna lekturowa lekcja. Nie ma tu znaczenia wymiar religijny narodzin Jezusa, liczy się pragmatyczne doświadczenie, niemal zabawa (chociaż powiązana z wielkim wysiłkiem i wyrzeczeniami). Owce są śmieszne i nie zachowują się jak bohaterki - ale nie poddają się, walczą o to, na czym im zależy. Współpracują i dodają sobie otuchy. Dla czytelników śmieszne będzie także zderzenie tego, co wiedzą z przekazów religijnych oraz bajki - kreskówkowej w duchu opowieści o tym, co w kontekście Bożego Narodzenia kompletnie nieważne. Ulrich Hub wcale nie chce tworzyć apokryfu, wykorzystuje umiejętnie motyw bajki, żeby przyciągnąć odbiorców i żeby uświadomić im potencjał komizmotwórczy historii. Zmienia perspektywę, żeby przekonać czytelników do uruchomienia wyobraźni. Zapewnia wielką przygodę - i chociaż odbiorcy przez cały czas wiedzą więcej niż bohaterki, nie będą mogli oderwać się od czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz