czwartek, 1 lipca 2021

Ksawery Krynicki: My, ozdrowieńcy. Rozmowy z covidem w tle

Zielona Litera, 2021.

Po chorobie

Trochę Ksawery Krynicki nie dopracował pomysłu na tom rozmów z ozdrowieńcami. "My, ozdrowieńcy. Rozmowy z covidem w tle" to książka, której idea szybko się rozmywa (i można naprawdę wziąć sobie do serca wstępne zastrzeżenie autora co do szkoły prowadzenia wywiadów, którą wybrał: najwyraźniej sam czuje, że coś nie do końca się udało i postanowił uprzedzić ewentualne zarzuty). Ten tom dziwi ze względu na dobór rozmówców oraz - na kierunki prowadzenia rozmów. Jako rozmówcy pojawiają się ludzie kompletnie nieznani albo ci ze świecznika, kojarzeni powszechnie albo do tej pory anonimowi - więc raczej dobór nazwisk niekoniecznie przyciągnie do lektury. Autor stara się wprowadzić podział ze względu na zawody czy życiowe doświadczenia rozmówców, dość często zaprasza do wywiadów duchownych, ale jest tu i ratownik medyczny, i kompozytor, modelka, matka i psycholog. Szuka Ksawery Krynicki zróżnicowania tutaj - ale nie zamierza zbyt często i zbyt głęboko analizować codzienności swoich bohaterów. Wyjątek robi dla ratownika medycznego, którego wyznania otwierają książkę: chodzi tu o pokazanie, że problem pandemii mimo rozmaitych teorii spiskowych albo działań antyszczepionkowców istnieje i jest poważny: autor ma nadzieję, że przejście do perspektywy człowieka bezpośrednio zaangażowanego w temat przykuje uwagę.

Rozmowy toczą się dość luźno i bez specjalnego schematu. Ksawery Krynicki nie zamierza docierać do żadnych konkretnych wniosków, nie szuka też powtarzalności w tym, o co pyta kolejnych ludzi. Zaczyna od krótkiej prezentacji: wprowadza notkę biograficzną, a czasami oddaje też głos postaci, którą do rozmowy zaprosił - zachęcając do wyliczania codziennych zajęć. Zdaje sobie sprawę, że raczej będzie musiał się podpierać podobnymi zabiegami, skoro już unika docierania do prawdziwych gwiazd. Bardzo wyważa nastroje: czasem wręcz cenzuruje opowieści, nie podaje nazwisk, nawet jeśli te znane są odbiorcom. Sam covid - który przecież jest czynnikiem wyzwalającym wywiad i powstanie tomu - spychany jest na margines. Autor zadaje najczęściej jedno albo dwa pytania dotyczące przebycia choroby (wielu rozmówców nie narzekało na zbyt uciążliwe dolegliwości, więc na pewno nie chodzi o straszenie odbiorców czy o podkreślanie grozy sytuacji) i o powikłania po chorobie, proces przechodzenia do normalności. Wygląda to trochę tak, jakby rozmówcy chcieli jak najszybciej zapomnieć o przebytym covidzie, albo uznawali, że z jakiegoś powodu nie powinni się na ten temat rozgadywać - więc eksponowany w tytule zestaw ozdrowieńców niespecjalnie o byciu ozdrowieńcami opowie.

A skoro Ksawery Krynicki nie chce rozmawiać o zwykłej pracy swoich rozmówców, a ucieka też od rozpatrywania kolejnych aspektów choroby, niewiele mu zostaje. Wywiady wypadają raczej bezbarwnie, nie przykują uwagi ani nie zachęcą do czytania. Zabrakło spoiwa i uzasadnienia dla takiej publikacji, zabrakło też większych emocji czy choćby wyjaśnienia, dlaczego autor zdecydował się na akurat takich rozmówców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz