Czarna Owca, Warszawa 2021.
Świadomość ciała
Chociaż dostęp do wiedzy jest dzisiaj znacznie łatwiejszy niż dawniej, a wiadomości na temat dojrzewania nie są czymś wstydliwym, dobrze, że pojawiają się takie publikacje. „Dziewczyńskie sprawy” to wielki objętościowo tom przygotowany przez dwie lekarki i kierowany do odbiorczyń, które właśnie wkraczają w wiek dojrzewania i mają mnóstwo pytań na temat zmian w swoim ciele. Pojawiają się tu jednak również sprawy, które do niedawna nie występowały w żadnych lekturach o dojrzewaniu: między innymi kwestia transpłciowości, opowieści o roli i wyglądzie hymenu czy refleksje na temat masturbacji. Autorki – Nina Brochmann i Ellen Stokken Dahl koncentrują się na tym, co może zaintrygować nastolatki. Opowiadają i o miesiączce, i o pierwszych pocałunkach (podpowiadając proste rozwiązania, które pozwolą popełniać mniej gaf i odrobinę przygotują odbiorczynie na to, co je czeka). Znajdują też miejsce na przedstawienie rozmaitych akcji społecznych (choćby związanych z wykluczeniem menstruacyjnym). Uczą rozumienia własnego ciała przez dokładne wyjaśnianie kształtu i roli kolejnych narządów, dają wskazówki dotyczące aplikowania tamponów i kubeczków menstruacyjnych, piszą o rosnących piersiach i o tym, jak odpowiednio dobrać rozmiar biustonosza. Zajmują się też światem emocji i hormonów. Zapewniają wprowadzenie do inicjacji seksualnej – chociaż zaznaczają też, że ich odbiorczynie ten moment mają jeszcze przed sobą, w dłuższej perspektywie. Chodzi jednak o to, żeby dziewczynki wiedziały, czego się spodziewać i żeby podeszły do odkrywania własnego ciała świadomie. Nieprzypadkowo autorki wyczulają je na kwestie zgody i niezgody na seks (podpowiadają też, że czasem łatwiej zapytać o pozwolenie niż czekać na sprzeciw), sprawiają, że po lekturze odbiorczynie będą wiedziały, jak uniknąć niechcianych kontaktów.
Sporo tematów pojawia się w szczątkowej formie, żeby jak najwięcej ich w tomie zmieścić. Autorki między innymi przypominają, że usuwanie zbędnego owłosienia to dzisiaj kwestia wyboru, zachęcają do sprawdzenia, kiedy odbiorczyniom będzie wygodniej, uznając, że depilacja to moda, która już przeszła. Nawiązują do stereotypów w wychowaniu (dziewczynkom wolno okazywać smutek, ale nie złość, chłopcom wręcz przeciwnie, co owocuje problemami w dorosłym życiu) i do wyciskania pryszczy. Wprowadzają rady dotyczące nagich fotek (zamiast przestróg, których i tak odbiorczynie mogłyby nie posłuchać, działając impulsywnie, przypominają najbardziej prawdopodobne scenariusze, na które nigdy nastolatki nie są gotowe). Żeby podkreślić tematy i przesłania, Magnhild Winsnes w ilustracjach stawia na to, co nie miało wstępu do lektur (zwłaszcza kierowanych do dzieci): pokazuje zakrwawioną bieliznę i podpaski, różne kształty zewnętrznych narządów płciowych oraz twarze dziewczyn przeżywających orgazm. Tematów tabu tu nie ma i nawet jeśli konserwatywnym dorosłym byłoby trudno taką książkę zaakceptować – jest przygotowana tak, żeby jak najlepiej przygotować młode odbiorczynie do tego, co je czeka.
Nie ma tu pruderii, nie ma udawania. Dziewczynki dowiedzą się czegoś o wydzielinie z pochwy i o zmianach w psychice – powinny otrzymać taką lekturę, żeby mogły zrozumieć, kiedy szukać pomocy (i w jaki sposób, co nie dla wszystkich jest oczywiste). „Dziewczyńskie sprawy” to książka istotna i potrzebna na rynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz