poniedziałek, 3 maja 2021

Aleksandra Katarzyna Maludy: Kiecka i krynolina

Szara Godzina, Katowice 2021.

Lustro

Motyw banalny, który jednak całkiem nieźle sprawdza się w tej książce. Aleksandra Katarzyna Maludy wcale nie musi tłumaczyć, co i dlaczego stało się z czasoprzestrzenią, że dwie kobiety z różnych czasów mogą rozmawiać przez lustro w toaletce, a później także zamienić się miejscami dla dobra akcji. Sam wątek przenoszenia się do innych czasów od Jankesów u króla Artura przez Joannę Chmielewską i "Przeklętą barierę" nie jest nowy - i stanowi podstawę wielu historii rozrywkowych. Sięga po niego Maludy w stylu pop. "Kiecka i krynolina" to powieść lekka, kierowana do kobiet i pokazująca możliwości tkwiące w gatunku i w samym rozwiązaniu. Autorce wystarczy zresztą czytelny sygnał - równoczesne wywołanie jednakowych emocji i jednakowego stwierdzenia po obu stronach lustra, żeby bohaterki trafiły do obcej sobie przestrzeni. Ponieważ mogą liczyć na siebie (pod warunkiem, że nie wciągną ich akurat aktualne problemy), stres związany z przenosinami jest mniejszy - a sama autorka też niespecjalnie komplikuje im egzystencję przesadnymi stylizacjami czy koniecznością dostosowywania się do panujących w nowym świecie warunków. Wystarczą drobiazgi, żeby bawić się motywem: jedna z bohaterek w przeszłości nie wie, jak poradzić sobie z majtkami, druga zastanawia się, jaką suknię wybrać, żeby nie czuć się jak osoba nieubrana. Znacznie ważniejsze jest jednak towarzystwo bliskich, którzy zorientują się w zamianie.

Zofia i Zośka - dwie kobiety z tej powieści na początku przeżywają podobny dramat. Zofia zżyma się na męża, który kompletnie nie liczy się z jej uczuciami. Uwodzi guwernantkę, bez konsultacji z małżonką chce wyruszać na wojnę - nie zapewnia oparcia ani spokoju. Zofia nie może przed ludźmi pokazywać swoich smutków ani żalu, radzi sobie dlatego, że wszyscy ją widzą i oceniają. Z kolei Zośka pozwala sobie na płacz i złość. Jej mąż wdał się w romans z koleżanką z pracy (chociaż może raczej należałoby powiedzieć, że wpadł w jej sidła). Zośka nie ma pojęcia, co się stanie z ich przyszłością, nie jest na razie w stanie o niczym decydować. Czeka na rozwój wydarzeń, a przeżyciami dzieli się z Zofią. Obie kobiety błyskawicznie mogłyby wpaść w ramiona pocieszycieli, pytanie tylko, czy warto zdecydować się na taki krok. W obu epokach pojawia się pewien Kazimierz i pewien Konstanty - różne role pełnią wobec Zofii i Zośki, jednak nie da się ukryć, że autorka bawi się zakrzywieniami czasoprzestrzeni i przekonuje czytelniczki do różnych zbiegów okoliczności, które zbiegami okoliczności niekoniecznie są. W przeszłości, o czym Zośka wie, a Zofia dowie się wkrótce, zbliża się powstanie styczniowe. Zośka przejmuje się maturą córki. Zofia martwi się o dorosłego syna. Rzeczywistość powieściowa - więc oparta na fantazji - błyskawicznie dołoży zmartwień, kiedy Zofia trafi na miejsce Zośki, a Zośka zastąpi Zofię w zarządzaniu domem. Aleksandra Katarzyna Maludy posługuje się czytelnymi i prostymi chwytami, pisze dość szybko, ale nawet przekonująco: bawi się czasami i pozwala odbiorczyniom podążać za bohaterkami. Tworzy opowieść obyczajową z wątkiem fantastycznym, nie przejmuje się przesadnie stylizowaniem języka czy akcentowaniem różnic kulturowych - liczą się dla niej uniwersalne uczucia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz