środa, 28 kwietnia 2021

Magdalena Kubasiewicz: Wszystko pochłonie morze

Foksal, Warszawa 2021.

Syreny

Tym razem miłośnicy fantastyki mogą być bardzo usatysfakcjonowani. Magdalena Kubasiewicz w tomie "Wszystko pochłonie morze" stawia na klasykę w formie i w treści - a także w inspiracjach. Wybiera najwygodniejsze dla siebie rozwiązania, bezpieczne i w miarę proste - dzięki temu może przynajmniej spróbować popisywać się sposobem prowadzenia narracji. Jest tu gatunkowy standard: bohaterowie wyruszają na straceńczą misję. Wszystko przez to, że władca zostaje otruty i to trucizną, na którą nie ma antidotum (a która pochodzi jeszcze z czasów syren). Jeśli Książę nie zostanie ocalony, cała kraina pogrąży się w chaosie. Pocałunek Syreny to nazwa okrutnej trucizny - niebezpiecznej i nie do pokonania. Istnieje jednak cień nadziei, że ktoś zna składnik odwracający skutki jej działania. Podczas gdy Książę trwa w letargu, toczy się walka o jego życie. Z jednej strony są tu zamachowcy, którym zależy na dokończeniu własnej akcji, z drugiej - Leto i Aletha. On pochodzi z wyższych sfer, ona para się alchemią. Razem mogą przynajmniej spróbować stawić czoła wyzwaniu. Ich misja będzie jednak bogata w atrakcje dodatkowe. Ponieważ akcja została oparta na motywie powieści drogi, nietrudno się domyślić, że bohaterowie będą także walczyć z własnymi słabościami. Dowiedzą się czegoś o sobie - sięgną do własnych lęków oraz problemów. W rzeczywistości pomoc dla Księcia będzie też pomocą dla nich samych - i na pewno drogą do samopoznania. Wiadomo zatem, że w konstrukcji autorka niespodzianek nie szykuje. Wykorzystuje też kolejne motywy znane choćby z baśniowych przekazów: syreny, bełty z runami czy sam długi sen w oczekiwaniu na ratunek - nie są to zagadnienia odkrywcze. Magdalena Kubasiewicz wybiera zatem sprawdzone składniki i z nich buduje swoją historię. "Wszystko pochłonie morze" to naturalnie również zestaw wątków obyczajowych. Autorka trochę eksperymentuje w tym zakresie: między innymi wprowadzając małżeństwo dojrzałej kobiety i znacznie od niej młodszego mężczyzny. Próbuje także nakreślać złożone relacje między bohaterami - zdarza się, że właśnie w tym obszarze decyduje się na odważniejsze rozwiązania niż w całej książce w płaszczyźnie fantastyki. Tom sprawia wrażenie dość zachowawczego - ale to oznacza, że nie odstraszy czytelników nadmierną odwagą w kreowaniu akcji. Ponieważ tom nie ma zapewniać przełomowości w gatunku, a jedynie przynosić prostą i podstawową rozrywkę, wybory autorki wydają się trafione. Fakt, że trafi bardziej do młodszych czytelników - ci są mniej wyczuleni na wtórność, więc automatycznie powinni się lepiej przy lekturze bawić. Wydaje się, że przy tworzeniu tej książki Magdalena Kubasiewicz inspirowała się nie tylko historiami fantasy, ale też rozłożystymi narracjami obyczajowymi z gatunku (w stylu Kiery Cass). Dba autorka o stylistykę, zależy jej na tekście - na samym brzmieniu opowieści. Starannie wyjaśnia kolejne elementy doświadczeń bohaterów, stawia też na precyzję w ich rozmowach. "Wszystko pochłonie morze" to cyzelowanie płaszczyzny narracyjnej - Magdalena Kubasiewicz nie musi robić nic więcej. Kiedy zadba o jakość warstwy brzmieniowej, najłatwiej jej będzie przekonać czytelników do książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz