sobota, 13 marca 2021

Violetta Ozminkowski: W coś trzeba nie wierzyć

Prószyński i S-ka, Warszawa 2021.

Tęsknota

Nie jest to typowa biografia, na pewno nie można jej potraktować jako zbioru faktów z życia Marii Czubaszek. Violetta Ozminkowski miała niewiarygodnie trudne zadanie: odtworzenie opowieści o egzystencji autorki, która na swój temat wypowiadała się raczej niechętnie, a jeśli już podawała do publicznej wiadomości jakieś fakty – to zostały one wielokrotnie przerobione. Wywiady książkowe, felietony, blogowe zapiski (także opublikowane w książce) to źródła wiadomości na temat Marii Czubaszek – Violetcie Ozminkowski pomagają także Wojciech Karolak i Artur Andrus, czyli ci, którzy Marię Czubaszek najlepiej poznali prywatnie i zawodowo. Ale to wszystko nie wystarcza do przedstawienia schematów życia, do zbudowania tradycyjnie rozumianej biografii. I tu Violetta Ozminkowski może naprawdę zaimponować odbiorcom: prowadzi bowiem relację, która jest pełna ciekawostek i bardzo celna – zamienia się w portret Marii Czubaszek, wartościowy i piękny literacko jednocześnie, zabawny lub smutny, mocno działający na emocje. Faktem jest, że to uzupełnienie informacji, które Maria Czubaszek sama na swój temat przedstawiała: bez wcześniejszych lektur może być czytelnikom nie do końca wygodnie, nie w każdym wątku się odnajdą, czasem książka tylko rozbudzi ich ciekawość, zamiast dostarczać wiadomości. Ale fani autorki absurdalnych satyr (a później też niemal celebrytki) z pewnością już zdążyli przypomnieć sobie sylwetkę Marii Czubaszek na wiele różnych sposobów. Zdziwią się tacy uważni czytelnicy, że sporą część istniejących i funkcjonujących w różnych miejscach danych Violetta Ozminkowsky pomija – znacznie gorzej byłoby jednak, gdyby postawiła na powtarzanie spuentowanych już historii. Na szczęście – szuka własnych obrazków, opowieści, które w jakiś sposób czytelników zaskoczą lub podkreślą charakterystyczne zachowania i pomysły bohaterki książki.

„W coś trzeba nie wierzyć” to tom, który urzeka i który bardzo ładnie uzupełnia cykl pokazywania Marii Czubaszek w wydawnictwie Prószyński Media. Tom wzruszający i wyzwalający, tom, w którym nie ma miejsca na oceny. Violetta Ozminkowsky pisze o Marii Czubaszek zawsze ciepło, bez oskarżeń czy analizowania kontrowersji. Nie pomija tematów niewygodnych: opowiada o Marii Czubaszek jako osobie, która uciekała od związków, która potrafiła rzucić wszystko i zaczynać od nowa, o osobie współuzależnionej, o kobiecie, która dokonała dwóch aborcji. Zastanawia się nad jej śmiercią (oraz zachowaniami poprzedzającymi tę chwilę) i nad próbami samobójczymi. A jednak – nuta humoru w tej książce jest niezaprzeczalna i kusi, zaprasza do lektury i, co najważniejsze, nie bazuje na przewidywalnych rozwiązaniach. Jest to gawęda, przygotowana bez zarzutu. Zamiast pomnika – bardzo lekka opowieść bazująca na różnych punktach życia i dostarczająca silnych wrażeń. Obok Marii Czubaszek motywem ważnym jest tu jeszcze żałoba Wojciecha Karolaka – ta wiąże się z wielką miłością i z nieumiejętnością pogodzenia się z rozstaniem. Już samo pokazanie uczuć muzyka wstrząśnie czytelnikami. Violetta Ozminkowsky daje mu szansę na podzielenie się bólem i na swoiste wołanie o pomoc. „W coś trzeba nie wierzyć” to publikacja atrakcyjna z różnych względów. Wyjątkowa – i bardzo dopasowana do bohaterki tomu. Może nie zbierze wszystkich wiadomości na temat egzystencji Marii Czubaszek, jednak to nie jest nikomu potrzebne w kontekście istniejących już tomów. Nawet jeśli nie da się dotrzeć do jakichś informacji – sposób poprowadzenia narracji pozwala na ominięcie ich bez straty jakości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz