Nasza Księgarnia, Warszawa 2021.
Z życia pierwiastków
Sposób na wzbudzenie zainteresowania dzieci chemią znajduje Mike Barfield i w wielkim tomie „Jest chemia! Śledztwo w sprawie pierwiastków ukrytych w twoim domu” proponuje młodym czytelnikom przyjrzenie się bliżej tablicy Mendelejewa. Zwraca się do odbiorców w różnym wieku – może zaproponować uzupełnienie podręcznika do chemii, ale równie dobrze może trafić po prostu do dzieci ciekawych świata i chcących poznawać różne obszary nauki. Najpierw proponuje autor kilka prostych doświadczeń, pisze o tym, jak w starożytności wyobrażano sobie podział na coraz mniejsze cząstki budujące świat. Opowiada o Wielkim Wybuchu, budowie atomów, ale też o mieszaninach, jonach czy związkach chemicznych – bardzo skrótowo, tak, żeby później odbiorcy nie mieli wątpliwości, do czego się odnosi. Funduje zatem dzieciom podstawową wiedzę z chemii – w sposób intrygujący i rzeczowy. Dość szybko jednak przejdzie do tablicy Mendelejewa, a stąd – do prezentacji poszczególnych pierwiastków. Postanawia przedstawiać „bohaterów” tomiku po kolei, analizując ich zachowania i występowanie w przyrodzie. Podaje też odbiorcom kody, które będą sygnalizować powtarzalny rodzaj informacji.
Każdy pierwiastek przedstawiony zostaje na minimum jednej czwartej strony: to miejsce wystarczające, żeby określić jego przydatność, genezę nazwy, ciekawostki, pochodzenie lub charakterystykę związków. Dodatkowo autor określa wygląd, stopień niebezpieczeństwa i „supermoc”. Dokłada również „wklejki”: graficzne wyróżniki z wiadomościami, gdzie danego pierwiastka szukać (oczywiście nie każdy da się znaleźć w domu, ale przestrzeń kosmiczna równie silnie zadziała na wyobraźnię). W przypadku pierwiastków bardziej rozpowszechnionych w przyrodzie, ważniejszych albo po prostu ciekawszych z racji zachowania autor rozszerza opis na pół strony, całą lub na rozkładówkę – wówczas może przedstawiać czytelnikom więcej wiadomości. Dba o to, by zawsze były one dynamiczne i przygotowane pod kątem wytrzymałości maluchów: na takie rozwiązanie decyduje się tylko wtedy, gdy rzeczywiście dany pierwiastek nie daje się zamknąć w niewielkiej notatce. Może Barfield zaspokajać ciekawość i liczyć na to, że dzieci zostaną przy książce dłużej.
Osobną kwestią są tu komiksy. O ile w przypadku brykowych wiadomości ilustracje są ograniczone do minimum i traktowane jak ozdobnik, o tyle w stronach komiksowych Lauren Humphrey może próbować się wykazać. Młodzieżowe obrazki (karykaturalnie powykrzywiane twarze uczonych) wzbogacone o komiczne napisy – to sposób na zaprezentowanie najważniejszych chemicznych odkryć albo przekonań, postaci albo doświadczeń. Tak autorzy chcą oswoić dzieci z konkretnymi nazwiskami albo zaspokoić ciekawość w związku z badaniami nad chemią. Momentami komiksy wydają się trochę przegadane, ale wyłącznie z perspektywy dorosłych świadomych przedstawianych w nich treści – dla dzieci mogą funkcjonować jako odkrycia i szansa na zajrzenie do świata historii chemii.
Jest to publikacja nietypowa. Przede wszystkim: w dziecięcej formie skrywają się informacje, które rzeczywiście mogą pomóc w lekcjach chemii czy uzupełnić podręczniki. Mike Barfield wpada na pomysł, jak przyciągnąć do książki ciekawe świata maluchy – udaje mu się uniknąć infantylizowania treści i przedstawić oryginalnie trudne zagadnienie. Poza tym dostarcza też rozrywki ambitnym dzieciom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz