niedziela, 21 lutego 2021

James Gould-Bourn: Mój tata panda

Marginesy, Warszawa 2021.

Przebranie

James Gould-Bourn znajduje idealny sposób na przedstawienie silnej miłości ojca do syna. Jednocześnie udaje mu się też za sprawą ostrej ironii oddalić sentymentalne tony. I to, co jest ogromną zaletą powieści, staje się również momentami wielką wadą, bo nie każdemu spodobać się może tło działań ojca i syna. Ojciec - Danny - ma problemy z właścicielem mieszkania: mężczyzna żąda bezpodstawnie coraz większych pieniędzy, a do egzekucji wyimaginowanych długów wysyła typy spod ciemnej gwiazdy. Danny może doznać poważnego uszczerbku na zdrowiu - jeśli w ogóle przeżyje takie spotkania. Oczywiście wygórowane żądania prowadzą do coraz większych tarapatów finansowych: Danny nie może zarobić więcej pieniędzy, w dodatku właśnie traci pracę. Jeszcze nie wyszedł z żałoby po tragicznym wypadku, w którym stracił żonę. Z traumą boryka się też syn Danny'ego, Will: od śmierci matki nie powiedział ani jednego słowa. Z tego też powodu staje się łatwym celem szkolnych prześladowców. Dzieciaki znęcają się nad Willem i można odnieść wrażenie, że autor dobrze czuje się z tematem odrzucenia przez społeczność - a także z tematem prześladowań. Jest tego w książce sporo i najlepsza rada to - przeczekać. Autor potrzebuje po prostu mocnych wrażeń, żeby zbudować fabułę książki i sprawić, że bohaterowie zechcą coś w swoim życiu zmienić.

"Mój tata panda" to historia wzruszająca mimo starań autora, żeby było też prześmiewczo. Problemy finansowe to jedno - ale Danny jako wdowiec traci kontakt z synem i nie wie, co zrobić, żeby Will odzyskał do niego zaufanie. Mężczyzna nie może jednak się poddać. Postanawia zarobić na czynsz występami w miejscowym parku - wydaje mu się, że wszyscy artyści uliczni (w tym młodzieniec z kotem, wyraźnie inspirowany właścicielem kota Boba) zarabiają krocie. Danny dysponuje jednak tylko mocno zużytym kostiumem pandy, nie ma żadnego talentu, którym mógłby się podzielić z ludźmi. Jest za to bardzo zdeterminowany. Gdyby nie pomoc tancerki na rurze, opowieść mogłaby się źle skończyć - ale przedziwna szorstka przyjaźń daje pewną nadzieję. Tymczasem Will uratowany w parku przez człowieka przebranego za pandę zaczyna się otwierać przed nieznajomym i zwierza mu się ze swoich zmartwień. "Mój tata panda" to powieść, w której bardzo mocną stroną jest pomysł - liczy się tu poprowadzenie akcji tak, by zaskakiwać czytelników kolejnymi rozwiązaniami. Ważna jest sfera uczuć - tych niekoniecznie oczywistych. Dzieje się bardzo dużo: bohater przygotowuje się do najważniejszego występu, sytuacji, która wszystko w jego życiu zmieni.

Bardzo stresujące sytuacje opatrzone wielkim poczuciem humoru - dystans jest tu niezbędny, ale równocześnie stanowi pomysł na całą relację. "Mój tata panda" to książka zaskakująca każdym kolejnym krokiem w życiu bohaterów. Chociaż James Gould-Bourn koncentruje się przede wszystkim na przygotowaniach do niezwykle istotnego wydarzenia, nie zapomina o ubarwianiu codzienności. Zagląda do postaci, które nie należą do mainstreamu, a nawet dla sporej części społeczeństwa są niewidzialne. Wciąga zarówno wątek tańca pandy, jak i precyzyjne odbudowywanie więzi z synem. Wiele jest tu literackich odkryć, pomysłów, których nie da się spotkać nigdzie indziej - James Gould-Bourn bez problemu przekona do siebie czytelników i uzmysłowi im, dlaczego ludzie potrzebują towarzystwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz