Iskry, Warszawa 2020.
Lektura wojenna
Już nawet nie dwa, a trzy razy Kornel Filipowicz wrócił do świadomości odbiorców. Raz - za sprawą Wisławy Szymborskiej. Jako jej partner i literat był kojarzony przez czytelników, może bez szczegółów dotyczących twórczości, ale - przynajmniej ogólnie. Dwa - jako mąż Jaremianki - zwłaszcza po sukcesie literackim książki o Marii Jaremie. Trzeci raz okazał się dość nietypowy: w wierszach Kornela Filipowicza - pisanych przecież pod koniec XX wieku - znalazły się ponure proroctwa i idealne wręcz definicje tego, co dzisiaj dzieje się w życiu publicznym. Przestrogę z jednego z tych utworów można znaleźć choćby na katowickich słupach, przyklejaną przez anonimowych czytelników w akcie protestu przeciwko działaniom władz. Teraz Kornel Filipowicz funkcjonuje znowu w świadomości czytelników jako autor przede wszystkim małych form literackich - mikropowieści i wierszy. Justyna Sobolewska decyduje się na stworzenie niewielkiego wyboru, który pokazuje mocno stylistykę i tematykę najchętniej przez Kornela Filipowicza wybieraną. Jest to równocześnie uzupełnienie biografii Kornela Filipowicza, która ukazuje się w Iskrach i przykuwa uwagę opisywaniem nie tylko decyzji z życia prywatnego, ale również zawodowego. Justyna Sobolewska staje się przewodnikiem po tej twórczości - najpierw zachęca przez omówienia, później zaprasza do samodzielnej lektury: jeśli kogoś zaintrygowała, daje szansę odkrywania twórczości Filipowicza. Tutaj jednak nie ma już miejsca na żadne analizy: krótkie posłowie nie daje tropów interpretacyjnych.
Otwiera ten skromny wybór mikropowieść "Pamiętnik antybohatera", w którym Kornel Filipowicz przygląda się działaniom wojennym z perspektywy człowieka, który decyduje się na kolaborację (albo przynajmniej uległość wobec okupanta). Takie zachowanie nie przynosi mu chluby, nie daje też szansy na przetrwanie w sferze psychiki - zresztą antybohater u Filipowicza wcale nie próbuje dokonywać autoanaliz. Po prostu chce przeżyć i jest mu wszystko jedno, za jaką cenę. Opowiadanie "Egzekucja w zoo" to przyjrzenie się śmierci w innym bezsensownym wymiarze: cierpieniu, jakie ludzie fundują zwierzętom. "Nike" to proza, w której liczą się skojarzenia oniryczne, umiejętność przechodzenia do warstwy znaczących absurdów. Wiersze zdradzają wrażliwość autora i umiejętność dostrzegania problemów, które wcale nie wydają się oczywiste obserwatorom. Kornel Filipowicz staje się momentami pesymistą, ale czas pokazuje, że może mieć rację.
W całym tomie "Pamiętnik antybohatera i inne utwory" widać wyraźnie odpowiedzialność za słowo. Ten autor bardzo mocno dba o warstwę narracji, zależy mu na tym, żeby słowa nie niosły funkcji estetycznej, raczej - żeby ukrywały siebie, a odsłaniały ważne prawdy o człowieku i o wojnie. Śmierć jest tym, co bardzo często zyskuje nowy wymiar: odchodzi Kornel Filipowicz od scenariuszy oczywistych, zwraca uwagę na to, czego inni nie zauważali. Pisze w sposób raczej kostyczny, chociaż trudno mówić o minimalizmie czy ascezie stylistycznej - raczej nie chce stosować ten autor sztuczek uwodzących czytelników. Nie przypochlebia się szerokiemu gronu odbiorców, nie dąży do zdobywania fanów - widać to wyraźnie i przy doborze tematów, i przy sposobie prowadzenia opisów. "Pamiętnik antybohatera" to lektura dająca sporo do myślenia - czytelnicy znajdą tu coś więcej niż literackie popisy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz