Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.
Intrygi
Rose oraz jej trzy przyjaciółki mają powody do niepokoju. W miasteczku, które słynie z obecności ludzi wybitnych, ma się otworzyć szkoła dla geniuszy - placówka umożliwiająca edukację i rozwijanie talentów najlepszym z najlepszych. Dzieci przystępują do szalonej rywalizacji, żeby dostać się do Akademii Crystal, muszą przejść szereg testów i konkursów - każdy kolejny etap wydaje się oddalać je od celu. Bohaterowie mają różne umiejętności, są wśród nich rzeczywiście mali geniusze, ale są i tacy, którzy po prostu mają własne pasje i wiedzą, jak je rozwijać (nawet mimo niedostatków finansowych). Uczyć się lubi także syn sprzątającej domy imigrantki - który również może przystąpić do sprawdzianów i otworzyć sobie drogę do wielkiej kariery. Nie wszystkim młodym ludziom zależy na tej akurat szkole, jednak muszą ulec ambitnym rodzicom - i wtedy etap testów traktować będą jak drogę przez mękę. Bo tak naprawdę wyścig do szkoły geniuszy jest wyścigiem rodziców. Wszyscy chcą móc chwalić się pociechami, wykorzystują też własne dzieci do zagrania na nosie sąsiadom i przyjaciołom. Nie liczy się to, czy nastolatki będą mieć ułatwiony start w zawodowe życie, czy będą szczęśliwe i czy same chcą uczyć się w Akademii Crystal. Ważne, że można zirytować krąg najbliższych znajomych. Im dalej w narracji, tym trudniej uwierzyć w przyjaźń między postaciami. Chociaż do tej pory dorośli umieli rozwiązywać problemy i radzić innym, przez szkołę geniuszy zaczynają mieć przed sobą coraz więcej sekretów. A w związku z tymi sekretami - także działań, które nie zasługują na pochwałę. Walka o miejsce w elitarnej szkole nie jest uczciwa i wymusza postawy dwuznaczne moralnie. Najważniejszy jest cel, wszystko inne schodzi na dalszy plan i nie można oczekiwać, że dorośli zachowają się uczciwie. W końcu wszystko dla dobra dzieci. Przynajmniej to głoszą oficjalnie. Same dzieci tymczasem - chociaż inteligentne i twórcze - nie mają szans na ujawnianie prawdziwych emocji. Nie skupia się na nich Bruce Holsinger, zaintrygowany przede wszystkim relacjami w dorosłym świecie. Dzieci to marionetki, nikt się z nimi nie liczy. Chyba że akurat dokonują czynów przedziwnych, bo i takie się u nich pojawiają. Rodzice, skupieni na wojenkach między sobą, niekoniecznie dostrzegają problemy wychowawcze u młodszego pokolenia. Nierozwiązane sprawy mogą pęcznieć.
"Szkoła geniuszy" to rozbudowana powieść psychologiczna wyrastająca na obyczajówce, ale zorientowana na analizowanie aktualnych wydarzeń i postaw, a nie motywacji bohaterów. Dla autora jest naturalne i oczywiste, że dorośli chcą, by to właśnie ich pociechy dostały się do prestiżowej szkoły - niezależnie od ceny. Więcej pretekstów mu nie trzeba. Zajmuje się zatem analizowaniem wzajemnych gierek, komplikuje codzienność i wprowadza zestaw tajemnic, które następnie będzie chciał traktować jako zachętę do lektury, gdy zawiodą już scenki z interpersonalnych rozgrywek. Trochę w tej powieści za mało znaczeń, zupełnie jakby autor poprzestał na tych najbardziej oczywistych skojarzeniach. Zgodnie z warsztatami kreatywnego pisania zagląda do różnych rodzin i przedstawia sytuacje z kolejnych domów (oraz ze świata starszych i młodszych bohaterów), ale jest w tym nieco schematyczny, zapomina o życiowości wydarzeń - rozwija je tak, by ułatwić sobie prowadzenie akcji, a nie ze względu na prawdopodobieństwo. To może przeszkadzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz