Media Rodzina, Poznań 2020.
Czarowanie
Po Harrym Potterze nikogo nie będzie dziwić popularność powieści fantasy wiążących się z powstawaniem coraz to nowych szkół dla młodych magów. I w „Magicznym Ekspresie” dzieje się tak samo. Oto wynalazca i magik, który stworzył szkołę marzeń, szkołę, w której można spokojnie podróżować i zwiedzać świat, a jednocześnie zdobywać wiedzę – ale zupełnie inaczej niż do tej pory. Magiczny Ekspres to bowiem pociąg z internatem. Młodzi ludzie nie znajdą się na nim, jeśli nie otrzymają specjalnego zaproszenia. Zaproszenia dotrą wyłącznie do wybranych i do tych, których umiejętności wykraczają ponad przeciętne. To oznacza, że szkoła dal małych geniuszy będzie budziła zainteresowanie i kusiła dzieci. Odbiorcy o Magicznym Ekspresie dowiedzą się dzięki Flinn, dziewczynce, która ma niedookreślone w kwestii płci imię, a ponadto – nosi męskie ubrania, przez co wszyscy zastanawiają się, czy jest dziewczyną, czy chłopcem (co dla Flinn jest raczej frustrujące). Flinn pewnego dnia trafia do magicznego pociągu, chociaż nie ma pojęcia o takiej szkole i nie zamierzała tu kontynuować nauki. Jednak jej najstarszy przyrodni brat, którego bohaterka uwielbiała, prawdopodobnie uczył się kiedyś w tej szkole w pociągu. Teraz słuch po nim zaginął, a Flinn tęskni. Ponieważ nikt inny nie spieszy się z wyjaśnieniami co do losów Jontego, Flinn postanawia rozwiązać zagadkę. Nawet jeśli oznaczałoby to mnóstwo wyrzeczeń i także niebezpieczeństw. Ale bez tego nie byłoby przecież przygody, a na tym zależy najbardziej dzieciom, które będą śledzić tę historię.
Początkowo wydaje się, że Anca Sturm zechce bardzo dokładnie wprowadzać czytelników w świat Ekspresu: jeszcze przed lekturą pojawia się dokładna rozpiska co do zawartości i przeznaczenia poszczególnych wagonów pociągu (a jest ich ponad dwadzieścia). To po to, żeby dzieci mogły wyobrażać sobie miejsce akcji. Chociaż i tak bohaterom wydaje się to miejsce komfortowe – dobrze się czują, a przynajmniej nie mają problemu z zaadaptowaniem się do panujących warunków. Zresztą miejsce nie może odgrywać większej roli przy budowaniu akcji – bardziej liczą się relacje międzyludzkie i to, jak pedagodzy traktują swoich wychowanków. Flinn od pierwszego momentu w pociągu przekonuje się, że wśród nauczycieli są ekscentrycy: między innymi kobieta, która nie potrafi zapamiętać personaliów uczniów. Stopniowo będzie też odkrywać inne tajemnice związane z Magicznym Ekspresem. Anca Sturm rezygnuje z typowego dla szkół magicznych rozwoju opowieści: nie ma tu etapu szkoleniowego, części rozbiegowej, przed właściwą narracją – Flinn, która trafia do jeżdżącej szkoły, od razu musi wstrzelić się w sytuację. Jest skazana na siebie i własne umiejętności, także jeśli chodzi o dostęp do tajnych najwyraźniej wiadomości. Historia Jontego dodaje jej sił, ale pokazuje też, że trzeba nie lada determinacji i odwagi, żeby odnaleźć się w tej społeczności. Co ciekawe, bohaterowie dzielą się na różne grupy, nie wszyscy należą do wybitnych magów, wstęp do pociągu mają też inni, niekoniecznie najlepsi. I to jedna z niespodzianek, jakie autorka będzie rozwiązywać w tym tekście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz