sobota, 17 października 2020

Irene Marienborg: Pola mówi: dzidziuś!

Media Rodzina, Poznań 2020.

Nowy członek rodziny

Ten temat jest bardzo stary i w literaturze czwartej pojawia się często – zwłaszcza w seriach, które mają przygotować najmłodszych do czegoś związanego ze zwyczajnym życiem. Pojawienie się w domu młodszego brata albo siostry to bowiem wydarzenie w codzienności każdego kilkulatka porównywalne do trzęsienia ziemi. Każde dziecko ma jakieś związane z tym obawy oraz nadzieje, każde też od rodziców słyszy pewną wersję wydarzeń. Jednak rodzice mają to do siebie, że czasami ubarwiają rzeczywistość – znacznie lepiej jest uwierzyć obcym autorom książeczek, bo ci na pewno nie okłamią. I tak tomiki dotyczące posiadania młodszego rodzeństwa oswajają z zagadnieniem na różne sposoby. U Irene Marienborg wszystko toczy się zwyczajnym trybem. Na początku autorka przedstawia małą Polę, bohaterkę całej serii tomików obrazkowych. Pola obserwuje mamę, która ma coraz większy brzuch i coraz więcej odpoczywa. Chociaż dalej spędza czas z córką, częściej jest zmęczona i potrzebuje przerwy. Rodzice tłumaczą bohaterce, że będzie miała rodzeństwo – i od tej pory Pola zastanawia się, co zmieni się w domu. Pyta, czy dziecko będzie wielkości ziarenka grochu, zastanawia się także nad tym, co zrobi jako starsza siostra. Nawet dobrze przyjmuje wiadomość – nie ma co narzekać na jej zachowanie, Irene Marienborg portretuje właściwie miłą dziewczynkę. Ale nawet Pola-wzór ma swoje obawy: największe wtedy, kiedy dowiaduje się, że będzie miała siostrę. Przecież w domu już jest jedna mała dziewczynka: Pola nie wie, z czego miałaby się cieszyć, bo konkurencja na pewno nie jest powodem do radości. Rodzice raczej nie zauważają jej zmartwień. A kiedy mama wraca ze szpitala z zawiniątkiem, Pola szybko przekonuje się, że dla znajomych dorosłych jest już niewidzialna: wszyscy zachwycają się niemowlakiem i przynoszą mu prezenty, wszyscy wpadają, żeby odwiedzić siostrę Poli, a o samej Poli nie pamiętają. To oczywiście drobny wyrzut w stronę dorosłych, jednak udaje się zaradzić sytuacji: Pola wciąż jest potrzebna, a nawet niezbędna rodzicom: gdyby nie ona, nie udałoby się uspokoić płaczącego niemowlęcia. I tak Pola przekonuje się, że bycie starszą siostrą to świetna sprawa – a odbiorcy mogą odetchnąć z ulgą.

„Pola mówi: dzidziuś” to kolejna publikacja w cyklu Irene Marienborg. Publikacja w duchu klasyczna, w realizacji – niezbyt naiwna i dobrze przygotowana, także pod kątem fabularnym. W rysunkach Pola ma wielką głowę, autorka dobrze operuje dysproporcjami między częściami ciała bohaterów, ale także między światem dorosłych i dzieci. Ilustracje budzą ciekawość – są momentami nieco naiwne, jakby dziecięce w kresce, ale bardzo precyzyjne i pokazujące to, co najważniejsze w opowieści. Pola jako bohaterka albo przyciąga na nich uwagę, albo staje się punktem wyjścia do obserwacji – wtedy widać świat z jej perspektywy. Irene Marienborg w tekście jest precyzyjna, pisze z pomysłem, a do tego – wie, co chce osiągnąć. Nie zamierza tracić czasu na jałowe przekonywanie dzieci do czegoś, co nie ma znaczenia. Pokazuje im za to, co może się zdarzyć – w wersji, która nie przeraża, a pozwala działać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz