Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.
Kolejna lekcja
Adrian Markowski pokazał małym czytelnikom, że nauka mnożenia wcale nie musi być nudna – może wiązać się z drobnymi dowcipnymi wierszykami. Po sukcesie opowieści o mnożeniu przyszła kolej na naukę dzielenia - „Na dzielenie sposób nowy, samo wchodzi ci do głowy” to tomik, który nie zaskoczy. Założenia ma podobne, realizację też. Obiecuje autor łatwą naukę dzielenia – chociaż nie stosuje żadnych mnemotechnicznych sztuczek ani nie wgłębia się w sam system znajdowania dzielników. Po prostu: ubiera w rymowankę działania arytmetyczne w zakresie do stu (może nie do końca). Jeśli któraś liczba ma więcej dzielników, rymowanki są modyfikowane odpowiednio, tak, żeby dzieciom utrwaliły się oba dzielniki. Czasami udaje się to zrobić bez wychodzenia z tematu – wtedy wierszyk cieszy najbardziej.
Markowski kieruje się w swoich tekstach absurdem i dowcipem. Wiadomo, że jeśli książka ma mieć charakter edukacyjny, to jest jeśli przybliża dzieciom działania matematyczne, to trzeba czegoś, żeby maluchy w ogóle chciały zaangażować się w czytanie. I to Adrian Markowski powierza dowcipowi. Wymyśla scenki komiczne same w sobie albo przez zestawienia z ilustracjami (to drugie częściej). Sprawia, że dzieci nie tylko przyswajają sobie podawane wartości liczbowe, ale jeszcze ubawią się pomysłami. Im dalej w książce – tym większe liczby, więc trzeba mocno wysilić wyobraźnię, żeby udało się wszystko zmieścić w książce. Autor chce, żeby jednemu działaniu (względnie – dwóm wariantom jednego działania) była podporządkowana jedna rozkładówka, znaleźć się na niej powinien dwuwers, zapis matematyczny działania oraz ilustracja.
Dariusz Wójcik nie zamierza w ogóle wchodzić w styl rysowania dla dzieci. Stawia od początku na rysunki satyryczne, drapieżna i komiksowa jednocześnie kreska, przedziwne miny (często zdradzające skrywane emocje postaci) to jego charakterystyczne cechy. Do tego dochodzą mocne wypełnienia kolorami – żadnych pasteli czy cieniowania. Rysunki na pierwszy rzut oka mają być zabawne, czasami wykorzystują czarny humor, innym razem grę skojarzeń, której nie było w tekście – i dzięki temu stają się dla odbiorców atrakcyjne. Dzieciom spodoba się to, że autorzy nie traktują ich infantylnie, uciekają od konwencji z literatury czwartej. Podsuwają rymowanki o dzieleniu – być może dzieci zechcą iść w ich ślady i wymyślać samodzielnie sposoby opisania rezultatów dzielenia. Dzięki temu poświęcą trochę więcej czasu matematyce.
Jest to książka zabawna, kolorowa i przyciągająca uwagę. W ogóle nie kojarzy się z matematyką (chyba że ktoś trafił na poprzednią część, dotyczącą mnożenia i wie, czego się spodziewać). Adrian Markowski znalazł sposób na oryginalne prezentowanie działań – i to podsuwa dzieciom jako pomysł na efektywniejszą naukę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz