piątek, 11 września 2020

Marta Kisiel: Małe Licho i lato z diabłem

Wilga, Warszawa 2020.

Wakacje

Ludzie widzą tylko to, co chcą zobaczyć. Jeśli o czymś wiedzieć nie chcą, odpowiednio zinterpretują nawet najbardziej oczywiste dane. Nie uwierzą nawet w to, czego byli świadkami. I to szansa dla Ody oraz jej zaczarowanej gromadki z Bazylem na czele. Trzecia część przygód Bożydara Antoniego Jekiełłka to kolejna porcja śmiechu. Marta Kisiel tym razem wysyła chłopca na czas wakacji do ciotki Ody – czyli posługuje się znów zabiegiem znanym z poprzedniej części. Jednak tym razem sporo się zmieni. Po pierwsze – z Bożkiem na wakacje udaje się Małe Licho, wiecznie zakatarzone i zawsze wołające „alleluja”. Chłopiec nie chce rozczarować przyjaciela i prosi o zgodę na wspólny wyjazd. Po drugie – i to już mniej miła dla Bożka niespodzianka – w najbliższym otoczeniu pojawia się Witek, największy wróg bohatera serii. Witek jest złośliwy, niedobry i irytujący, nie da się z nim zaprzyjaźnić, nie da się nawet znosić jego obecności – na dłuższą metę. Bożek chce o tym komuś powiedzieć, tylko że nikt nie zamierza przyjmować jego argumentów: dorośli nawet insynuują, że prawda może leżeć pośrodku i Witek też nie musi mieć ochoty na towarzystwo rozkapryszonego i zamkniętego w sobie rówieśnika. Bożek nieprzyzwyczajony do krytyki, nie ma wyjścia: musi przynajmniej spróbować nawiązać porozumienie z kolegą, choćby po to, żeby przekonać się, że ma rację. A poza tym dlatego, że ciotka Oda zgodziła się zajmować czasem również Witkiem, żeby odciążyć trochę jego babcię. Witek oczywiście nie dostrzega w Bazylu wysłannika piekieł, uważa, że to zwykła koza (Bazyl podtrzymuje ten mit, bo czasami meczy, przynajmniej – kiedy sobie przypomni, że powinien). Małe Licho dla Witka to z kolei dziwny dzieciak, jeszcze jeden autsajder, któremu nie warto poświęcać uwagi. I tylko Bożek wie już, że jeśli we framugach pojawiają się żelazne gwoździe, a ciotka przestrzega, żeby pod żadnym pozorem nie wybierać się samotnie do jakiejś części lasu, to trzeba jej słuchać. Witek zamierza postępować po swojemu i pakuje się w tarapaty.

„Małe Licho i lato z diabłem” to tomik, który pokazuje, że Marta Kisiel kipi od pomysłów i chce najmłodszych zachęcić do czytania przede wszystkim niebanalnym humorem (może przez to sprawić, że również dorośli przyłączą się do lektury). Umiejętne łączenie sfery zaświatów z codziennością dziecka sprawia, że ta autorka trafi do szerokiego grona czytelników. Przecież niezależnie od tego, że w otoczeniu Bożka mnóstwo jest dziwnych stworów rodem z legend i podań czy ludowych wierzeń, niezależnie od tego, że aby przetrwać, trzeba staczać walki z siłami zła, prawdziwą wartością staje się przemycana informacja o relacjach z rówieśnikami. Bożek, kreowany do tej pory na ideał, w konfrontacji z innym dzieckiem może się przekonać, że wiele mu do tego ideału brakuje. Popełnia błędy jak każdy maluch i czasami wydaje krzywdzące opinie, które nijak się mają do stanu faktycznego. Marta Kisiel wprowadza czytelników do świata, w którym wychowawcze uwagi zgrabnie przemycone zostały w perspektywie wielkich przygód – i to, co oferuje w trzeciej już lekturze najmłodszym, mocno zapadnie im w pamięć. A Małe Licho i Bazyl będą bez przerwy rozśmieszać, tak dla równowagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz