Marginesy, Warszawa 2020.
Etykiety
Przy modzie na bycie eko często pojawia się też moda na odrzucanie wszystkiego, co „chemiczne”. Potoczne rozumienie tego określenia oznacza rezygnację z wysokoprzetworzonej żywności, samodzielne produkowanie kosmetyków czy środków czystości. Jednak takie sformułowanie zwykle oburza chemików – ci starają się popularyzować wiedzę na temat swojej dziedziny nauki i wyjaśniać to, co dla czytelników dziwne czy skomplikowane. Do grona popularyzatorów wiedzy dołącza teraz George Zaidan, który postanawia przeanalizować „Składniki” i pokazać, że nie do końca da się odstawić wszystko, co chemiczne – i nie do końca takie działanie ma sens. Wprawdzie prostych odpowiedzi na nurtujące odbiorców pytania autor nie poda, jednak wytłumaczy, że z punktu widzenia chemika nie ma znaczenia, czy jakaś cząsteczka powstała w laboratorium, czy pochodzi z natury – jeśli ma ściśle określony skład i działanie, na poziomie molekularnym nie istnieją modne dla odbiorców rozróżnienia. Niezależnie jednak od trendów ludzie lubią zastanawiać się, czy to, co chemiczne, jest bezpieczne dla ich zdrowia. I ten temat Zaidana najbardziej intryguje – chociaż odpowiedź musi być złożona.
„Składniki” to książka, w której autor próbuje rozwiewać pokutujące w społeczeństwie mity na temat szkodliwości szeroko rozumianej chemii. Zastanawia się nad tym, czy jedzenie dwóch paczek chipsów dziennie codziennie do końca życia może znacząco wpłynąć na jakość tego życia – i czym w ogóle jest przetworzona żywność. Kiedy chemia szkodzi, a kiedy bardzo się przydaje. Sprawdza, kiedy rośliny próbują nas zabić (i co w tych roślinach może być trucizną), dlaczego to, co jest już martwe, ulega procesowi rozkładu i jak ten proces powstrzymać. Jedzenie to jednak tylko pierwszy przystanek na drodze do sprawdzania, czy chemia człowiekowi bardziej szkodzi czy bardziej pomaga. Bo zabijać może chemia nie tylko w żywności (przetworzonej). Następnym etapem będzie przyjrzenie się szkodliwości palenia papierosów (i e-papierosów) z czasem zaskakującymi pomysłami (skoro trucizną jest nikotyna, warto się zastanowić, ile papierosów trzeba by było zjeść, żeby pozbawić się życia). „Śmiercionośne” olejki do opalania lub kremy z filtrem także się tu pojawią. George Zaidan nie chce stawiać się w pozycji autorytetu, jednak własnymi doświadczeniami i eksperymentami (ten z „zapachem chloru” w basenie może niektórych zaszokować) postanawia zmienić sposób myślenia odbiorców, a przynajmniej wprowadzić do ich rozważań trochę wątpliwości. Uczy kwestionowania zwłaszcza internetowych rewelacji, pokazuje, jak wyrobić w sobie nieco nieufności przydatnej w przyjmowaniu pseudoinformacji. Krytycyzm przydaje się też podczas tej lektury, bo w „Składnikach” autor uwielbia być niepoważny. Prowokuje (do myślenia), udowadnia, że łatwo ulegać manipulacjom. Ale jednocześnie bawi się, przekładając język nauki na potocyzmy – nadaje imiona enzymom, przenosi na filmowe sceny szczegóły reakcji zachodzących między cząsteczkami – i bawi się doskonale chemią. Taki wykład co prawda nie prowadzi do kategorycznego i jednoznacznego rozstrzygnięcia wszystkich wątpliwości odbiorców – ale jest ciekawą lekturową przygodą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz