wtorek, 18 sierpnia 2020

POMYSŁOWNIK 2

POMYSŁOWNIK 2
Słyszeliście o wskazówkach, żeby spróbować my zęby nie tą co zawsze ręką? W tej najbanalniejszej pomysłownikowej podpowiedzi, której realizacja nic nie kosztuje, kryje się znacznie poważniejszy motyw dotyczący zejścia z utartych i bezpiecznych ścieżek. To wszystko, co sprawdzone i co pozwala na osiągnięcie stabilizacji czy profesjonalizmu, prowadzi też do niepotrzebnej automatyzacji. Jasne, można osiągnąć perfekcję w malowaniu zachodów słońca i dobrze na tym zarabiać, ale warto też aktywizować umysł przez wyznaczanie sobie nowych zadań, nawet jeśli tylko po to, żeby dowiedzieć się, czego absolutnie i nigdy nie robić. Zmiana formy wyrazu otwiera na niedostrzegane wcześniej możliwości, pojawiają się pomysły na tworzenie czegoś innego. W przypadku ludzi, którzy borykają się z niemocą twórczą – w ogóle pojawiają się pomysły.
Sam motyw odchodzenia od schematów często wykorzystują ostatnio animatorzy gier improwizowanych, żeby rozruszać publiczność i przygotować na wymyślanie zaskakujących podpowiedzi dla komików. Najbardziej powszechna jest gra w antonimy: trzeba bez zastanowienia podać przeciwieństwo słowa, które proponuje prowadzący. Chociaż i w tej zabawie istnieje dosyć wyraźna schematyczność, doraźny efekt jest wyczuwalny: mózg przestawia się na szukanie skojarzeń bardziej odległych niż te oczywiste – a przecież o to chodzi. Dla ludzi, którzy chcą tworzyć, to wskazówka nieoceniona – często wystarczy bowiem zastanowić się nad tematem, który narzuca się jako pierwszy – i przejść do jego przeciwieństwa. Pobawić się skostniałymi strukturami, na przykład sięgnąć do związków frazeologicznych czy powiedzeń – i rozbić je, zaryzykować wyjście poza koleiny.
Warto również odejść od konkretnych poszukiwań i popracować nad stymulowaniem niedominującej półkuli mózgu. Pozwolić sobie na bezmyślność i relaks, a do tego spróbować czegoś nieznanego dotąd. Tworzyć bezmyślnie bazgroły w odbiciu lustrzanym (dotyczy to rysowania, ale też choćby brzdękania na klawiszach keyboardu). Ci, którzy stawiają pierwsze kroki w tworzeniu i chcą zyskać status profesjonalistów, przeważnie przeżyli utratę idealnego pomysłu, który pojawił się tuż przed zaśnięciem albo wręcz w środku nocy. Dopóki nie nauczą się odtwarzać procesów prowadzących do inspiracji, nie rozstają się z narzędziami do zapisania pomysłu. To również cenna podpowiedź i klucz do zrozumienia mitycznego natchnienia. Ludzie bardzo twórczy są wtedy, kiedy mogą się trochę odprężyć i rozleniwić. Jeżeli czas relaksu poprzedzony jest intensywnym rozmyślaniem nad rozwiązaniem czegoś, istnieje duże prawdopodobieństwo sukcesu po zakończeniu wysiłków. Czasami warto też nieco oszukać umysł, zająć się beztroską bazgraniną i czuwać nad wymyślającymi się obrazami i tematami. Prawda dla twórców jest brutalna: bez wysiłku nie będzie efektów. Jeśli nie poświęci się czemuś choćby kilku minut wyłącznej uwagi – cóż, można liczyć na nagłe olśnienie, ale regułą się ono nie stanie. Co zatem z osławioną zabawą, przyjemnością lub radością tworzenia? Nadejdzie, jasne. Ale dopiero wtedy, gdy będzie wiadomo, co naprawdę chcemy osiągnąć. I nawet jeśli ktoś będzie usilnie przekonywać, że coś zrobiło się samo – nie miejcie złudzeń: to już kwestia wprawy w wyzwalaniu pomysłów – i pewnej rutyny w ich realizowaniu. Owszem, można zrezygnować z doskonalenia umiejętności. Nie brakuje ludzi, którzy uprawiają sztukę uparcie, mimo że efekty ich działań – delikatnie mówiąc – nie budzą zachwytów w nikim poza najbliższą rodziną. Ci nie narzekają na brak natchnienia i nie zauważają niedostatków pracy. Ale to już zupełnie inna historia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz