piątek, 14 sierpnia 2020

Anna Karpińska: Postscriptum

Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.

Oczekiwanie

Małgorzata jest silną kobietą. Musi teraz zawalczyć o siebie. Dorosłe dzieci będą ją w tym dopingować, przynajmniej dwoje z trójki. Niedawno światło dzienne ujrzały fakty niekoniecznie cementujące rodzinę, w dodatku pewne posunięcia Małgorzaty nie spotykają się z akceptacją jednej z córek. Ale kiedy kobieta przejrzała na oczy i przekonała się, że tkwi w małżeństwie-pułapce, że w relacji, w którą wdała się lata temu z rozsądku nie czeka jej nic dobrego, a ponadto mąż na wieść o planowanym rozwodzie zaczął na wszelkie sposoby utrudniać życie – nie ma już drogi odwrotu. Bohaterka „Postscriptum” swoją postawą ma dodawać sił czytelniczkom w podobnej sytuacji – albo tym, które nie chcą decydować się na radykalne zmiany. „Postscriptum” to druga część historii o Małgorzacie, autorka zaczyna zatem od rozstrzygnięcia wcześniej nakreślonych problemów i zmartwień, pozwala bohaterce przekonać się, że nie wszystkie marzenia da się łatwo spełnić. Przede wszystkim wprowadza na scenę tajemniczego wielbiciela i autora intrygujących listów: Małgorzata dowiaduje się, kim naprawdę jest Jonasz Grad i co robi w jej życiu. Czeka ją niejeden szok: nawet gdyby liczyła na to, że stara miłość nie rdzewieje, takiego scenariusza nie mogła dla siebie przewidzieć. A przecież ma wprawę w konstruowaniu fabuł: jest autorką poczytnych powieści dla kobiet, może Anna Karpińska w jej doświadczenia wplata własne wyjaśnienia dla odbiorczyń, może – przemyślenia związane ze spotkaniami autorskimi – to nieważne, pewnie pojawi się trochę pretekstów do kolejnych rozmów i wyjaśnień. Małgorzata może czuć się spełniona, pod warunkiem, że upora się ze sprawami, które obecnie szarpią jej nerwy. Dzieci, były już wkrótce mąż, potencjalna przyszła miłość – każdy czynnik może zmienić rozkład sił i naruszyć pewność siebie – albo właśnie ją podbudować. Anna Karpińska prowadzi opowieść tak, żeby przekonać czytelniczki do konieczności niektórych zmian – i żeby zrozumiały, że nie wszystko zawsze pójdzie po ich myśli i czasami trzeba będzie podejmować niepopularne lub niewygodne decyzje. Zaprasza do kibicowania bohaterce – ale jednocześnie uświadamia, że nic nie jest dane raz na zawsze.

„Postscriptum” to opowieść pełna życiowych pułapek, czasami wręcz przesadzana w nagromadzeniu ekstremów, jednak czytelniczki Anny Karpińskiej właśnie takich historii oczekują. Nieco łzawych, z sentymentami i skomplikowanymi uczuciami – ale też z dawką otuchy nie tylko dla odbiorczyń. Autorka stara się uchwycić problemy z różnych sfer egzystencji, zwykle jednak interesuje ją zwłaszcza sedno relacji międzyludzkich: zmiany, jakie zachodzą w postrzeganiu drugiej osoby w sytuacjach stresotwóczych i sieci zależności. Anna Karpińska dobrze czuje się w klimatach obyczajówek wypełnionych życiowymi scenami granicznymi – trzyma się wielkich uczuć i wielkich reakcji, a to daje całkiem niezły efekt. Jest „Postscriptum” powieścią dla odbiorczyń spragnionych dużych trudności w docieraniu do szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz