sobota, 29 sierpnia 2020

Andrzej Ziemiański: Cyberpunk. Odrodzenie

Akurat, Warszawa 2020.

Drugi głos

Bardzo niewinnie się zaczyna ta powieść i natychmiast prowadzi do masakry, aktu terroryzmu tym straszniejszego, że najprawdopodobniej dokonanego przez słabą kobietę. Andrzej Ziemiański trochę operuje społecznymi lękami, a trochę znajduje sposób na zadawanie niewygodnych pytań o ludzkie wybory i motywacje. W laboratorium, które strzeżone jest wręcz modelowo, dochodzi do zbrodni. Osoba, która ją spowodowała, wydostaje się na wolność bez żadnego problemu – i bez ukrywania się. Podejrzenia – za sprawą nagrań z monitoringu – padają na Alex Staller, ale Alex ma siostrę bliźniaczkę. Nie wie, co tamta zrobiła – za to bez wahania przyznaje się do winy, żeby umożliwić jej ucieczkę i zapewnić alibi. Ten motyw w pewnym momencie schodzi na dalszy plan, bo to Alex zostaje ciężko ranna. Cudem ocalona, zaczyna nowe życie z gadającym chipem, Kitem, w głowie. Kit to sztuczna inteligencja, która bardzo mocno rozwija w sobie pierwiastek ironii i może podejmować dyskusje na dowolne tematy. Wprawdzie pochodzi sprzed kilkunastu lat i jest narzędziem przygotowanym wówczas dla wojska – jednak kiedy w grę wchodzi ocalenie życia, nie ma to większego znaczenia.

Andrzej Ziemiański w tomie „Cyberpunk. Odrodzenie” przechodzi od krwawych scen na początku do potyczek słownych i eksplozji dowcipów, zupełnie nieoczekiwanie. Ma pomysł na charakteryzowanie swoich bohaterów i na tym się opiera. Poza wewnętrznymi rozmowami Alex i Kita wprowadza autor jeszcze między innymi byłego śledczego, Scotta – ten bohater cierpi na nieuleczalną chorobę i nie może już angażować się w żadne działania wymagające siły czy energii. Codziennie musi za to pamiętać o konieczności łykania mnóstwa tabletek, które rujnują mu żołądek. Ale w sprawę Alex Scott wdaje się osobiście, nie może tu odpuścić. Nawet jeśli w świecie przyszłości ludzie zachowują się jak maszyny, a wszystko da się w najdrobniejszych szczegółach dopracować, pozostaje jeszcze psychika, nie do końca możliwa do opanowania. Dzięki temu Ziemiański może wciągnąć odbiorców w opowieść jeszcze zanim dojdzie do tajemnic Zakazanego Miasta.

Dobrze się czyta tę powieść, napisana jest bez typowych schematów książek s-f, momentami nawet autor zapomina wręcz o takim gatunku, za to próbuje uruchomić silniejsze uczucia wobec bohaterów przez pokazanie ich niedoskonałości w doskonałym świecie. Tu można na różne sposoby rozbawiać czytelników, da się też wzbudzić ich zainteresowanie. I nawet jeśli wydaje się, że momentami nie wszystkie wątki udaje się autorowi utrzymać – to i tak jest to powieść rozrywkowa w dobrym stylu, dla tych wszystkich, którzy lubią niespodzianki i nieoczywiste komentarze. Rozczarowuje odrobinę finał – jednak przez to, że cała powieść stanowi bardzo dobrą lekturę, można przymknąć oko na niedociągnięcie na samym końcu (autor uległ tu po prostu konieczności stworzenia wielowymiarowego zamknięcia, a to nie pasuje do precyzji całej konstrukcji fabuły).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz