wtorek, 21 lipca 2020

Inka Jabłońska: Mój chłopak i jego narzeczona

Mando, Kraków 2020.

Dwóch ukochanych

Inka Jabłońska jest niezłą autorką obyczajówek. „Mój chłopak i jego narzeczona” wprawdzie nie ma zbyt wielu zwrotów akcji, ale koncentruje się na nieoczywistych rozwiązaniach uczuciowych i ma psychologiczne smaczki, co w zupełności wystarczy czytelniczkom ceniącym sobie kobiecą literaturę. Ma ta książka dobry rytm i zadaje pytania, które przyciągną odbiorczynie – a to dlatego, że autorka rezygnuje świadomie z konwencji spopularyzowanej w ostatnich latach przez poczytne historie. Koniec jednego związku nie jest tu początkiem następnego, a bohaterka miota się między dwoma kochankami i nie wie, którego powinna wybrać.

Malwina nie zachowuje się jak typowa bohaterka obyczajówek. Pracuje jako archeolog (więc opalenizna z wykopalisk odbiera jej urok i poczucie kobiecości), nie walczy o dawną miłość i nie kieruje się sentymentami, przynajmniej w ocenie innych. Dawno już postanowiła, że wyjedzie z rodzinnego miasta i swoje życie zbuduje gdzie indziej. To oznacza rozstanie z pierwszym prawdziwym ukochanym: Daniel nie zamierza wyjeżdżać. I chociaż przerażająca choroba scementowała związek nastolatków i pokazała, że mogą na sobie polegać, wszystko musi się zmienić. Teraz Malwina dostaje zaproszenie na ślub Daniela i Anieli – musi się pojawić w rodzinnych stronach, choćby przez wzgląd na sympatię, jaką żywi do byłego. Jako partnera zabiera ze sobą Jacka, przyjaciela, z którym łączą ją – w razie potrzeby – łóżkowe zabawy. Taki luźny układ odpowiada obojgu, nie mają siebie na wyłączność, nie potrzebują definiować relacji, a skoro niczego od siebie nie oczekują – nie będą się rozczarowywać ani kłócić. Jacek jest doskonałym kompanem, sprawdza się w każdej sytuacji i można na nim polegać. Także wtedy, gdy na jaw wychodzi misterny plan Anieli, dziewczyny od liceum zakochanej w Danielu.

Inka Jabłońska bawi się, bo pozwoliła sobie na odejście od stereotypu. U niej kobieta nie czeka na baśniową miłość i nie wierzy, że mogłaby czekać na rozwój wypadków. Sytuacja z dwoma kochankami przez długi czas jest dla niej wygodna i daje jej siłę – kiedy Daniel się zaręcza, Malwina może zrezygnować z kontaktów z nim bez większego cierpienia. Płaci za to cenę braku uczuciowego zdecydowania, jednak nie odbija się to przesadnie na jej zdrowiu i psychice w codzienności. Z kolei autorka tak prowadzi narrację, żeby oczywista stała się dla czytelniczek wyjątkowość relacji z Danielem, a także – idealność Jacka w codziennym życiu. Chodzi o to, żeby maksymalnie skomplikować wybór, do którego w końcu musi dojść dla dobra wszystkich zainteresowanych. Żeby uciec od cukierkowości, Jabłońska wrzuca jeszcze motyw nowych przyjaźni i zachowań psychopatycznych cudownej Anieli – to wątek, któremu warto się przyjrzeć, bo ubarwia całą książkę i sprawia, że na moment oddala książkę od beztroskiej obyczajówki w stronę powieści psychologicznej. „Mój chłopak i jego narzeczona” to książka, którą całkiem dobrze się czyta, a jeśli ktoś lubi literaturę kobiecą i pozbawioną sensacyjności (za to niepozbawioną delikatnego humoru) narrację, będzie usatysfakcjonowany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz