Międzynarodowe Centrum Kultury, Dwie Siostry, Warszawa 2018.
Muzeum zwierząt
Jest to książka nietypowa i bardzo pomysłowa. Stworzona z fragmentów dzieł, które można obejrzeć w polskich muzeach, starych drukach czy zbiorach bibliotecznych. To obrazy, pocztówki i szkice, rzeźby, zabawki, reklamy, pomniki, makatki, ryciny, plakaty, a nawet… nietypowe znaki drogowe. Z każdego eksponatu wybrane zostały motywy zwierzęce – i potraktowane jako ilustracje do prostych bajek, tekstów tworzonych przez Macieja Byliniaka. Bajki są wtórne wobec obrazów. Nie ma mowy o powtarzalności bohaterów (rzadko zdarza się jeden w różnych ujęciach), cała książka może zachęcić do sprawdzania muzealnych zasobów. Twórcy tomu mogą popularyzować dzieła sztuki (w intrygujących nie tylko dzieci fragmentach i ujęciach), ale też rozbudzać ciekawość dotyczącą artystycznej przeszłości. Ponieważ rzadko powtarzają się style i pomysły, tomik będzie uruchamiać wyobraźnię dzieci. Są tu wizerunki zwierząt realistyczne albo całkiem abstrakcyjne, są wypełnione szczegółami albo schematyczne, monochromatyczne lub bardzo kolorowe. Każda ilustracja przykuwa wzrok, wiele w ogóle natychmiast rodzi pytania o całość – na szczęście spis reprodukcji na końcu książki to zestaw adresów – autorów, prac oraz miejsc. Każda kolejna ilustracja sprawia, że nie da się „Zwierzyńca” czytać szybko lub wręcz kartkować. To możliwość poznawania rozmaitych dzieł, a także nazwisk – może pociągnąć za sobą zainteresowanie innymi obiektami muzealnymi i eksponatami czy innymi dokumentami. Najmłodsi przekonają się między innymi, jak wyglądały kiedyś zabawki, albo że wielką wartość mają nie tylko tradycyjne obrazy, ale również – pozornie proste szkice i próbki. Co ważne – dzieła grupowane są tematycznie, więc odbiorcy dostaną na przykład mnóstwo obrazów prezentujących konie czy jelenie, koty lub ptaki. Dzięki temu widać różnorodność technik i rodzaje spojrzeń na rzeczywistość. Najmłodsi przekonają się, że nie istnieje jeden sposób na przedstawienie jakiegoś zwierzęcia, innym razem – jak w wypadku kamiennych lwów – widać różnice w postrzeganiu zwierząt. Zdarza się, że kolejne strony wypełnione są po prostu reprodukcjami – nie trzeba do nich nic dokładać, obejdą się bez komentarza, a i tak na długo zatrzymują wzrok. Książka mogłaby funkcjonować jako silva rerum, ale poza prezentacją sztuki pojawiają się tu również spajające całość bajki.
Maciej Byliniak w tekstach sięga do klasycznych gatunków. Inspiruje się baśniami (i nieźle mu to wychodzi) albo popisuje się umiejętnością rymowania, kiedy bawi się w wyliczanki. Pisze ciekawie, nawet gdy wydaje się, że niczym nie zaskoczy. Czasami stawia na przedziwne puenty, unika natomiast – i bardzo dobrze! – pouczania czytelników. Chce, żeby lektura była dla nich przygodą, a do tego nie może odwracać uwagi od warstwy graficznej. „Zwierzyniec” to publikacja, która bardzo ucieszy. Nie jest to katalog dzieł ani zestaw naiwnych opowiastek, nadaje się dla czytelników starszych i młodszych. Odbiera się go na różne sposoby – jednych zachęci możliwość poznawania dzieł sztuki przez detale, innych – mnogość kolorów. Grafika to powód powstania książki – w „Zwierzyńcu” nie musi dziać się wiele w bajkach, tu bardzo długo ogląda się po prostu ilustracje, sprawdza, czyjego są autorstwa, porównuje i zestawia z tym, co znane. Taka pozycja daje szansę przekonania dzieci do zaangażowania się w historię sztuki. „Zwierzyniec” to właściwie arcyciekawy album, tomik, który przynosi nieoczekiwanie bardzo dużo informacji – ale i umożliwia odbiorcom wyciąganie wniosków na temat stylistyk czy konsekwencji twórczych w wyborze techniki. To popis wysokiej jakości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz