Feeria, Łódź 2020.
Wypadki
Leigh Sales wie, że w każdej chwili może zdarzyć się coś, co diametralnie zmieni egzystencję, odwróci losy człowieka i pokaże mu jego słabości. Ponadto czuje się w obowiązku przedstawiać odbiorcom wiadomości, do których sami nie dotrą. Jednocześnie nie zamierza pracować na łatkę hieny dziennikarskiej: podkreśla własną wrażliwość i delikatność, wyczulenie na krzywdę innych prezentuje niemal przesadnie. Ma też tendencję do powtarzania koszmarnego „jak już wspominałam” (czytelnicy niekoniecznie muszą cierpieć na zaniki pamięci, jeśli coś w tomie padło, to to skojarzą, a jeśli autorce zależy na zaakcentowaniu danego motywu, są lepsze metody na narrację). „Dzień, który zmienił wszystko” to opowieść biegnąca dwiema drogami.
Po pierwsze: Leigh Sales szuka ludzi poszkodowanych przez nieszczęśliwe wypadki, ataki innych, choroby lub katastrofy. Niektórzy sami doświadczają rozmaitych przykrości, inni bohaterowie tracą członków rodziny i zostają z bólem nie do ukojenia. Leigh Sales zbiera tematy wszędzie. Zainteresuje ją między innymi atak terrorystyczny (zakładnicy w pewnej kawiarni), nagła powódź, zagubienie w górach, szybko postępujący nowotwór u współmałżonka, ale też atak chorego psychicznie nożownika z najbliższej rodziny czy nieszczęśliwy wypadek podczas surfowania. Autorka spotyka się z ludźmi, którzy ucierpieli w wydarzeniach bezpośrednio – albo stracili kogoś bliskiego. Czasami ich kolejne losy zaprzeczają wręcz rachunkowi prawdopodobieństwa (kiedy po jednym nieszczęściu następuje kolejne, z innej strefy). Sales nie opisuje sytuacji bez końca, a kiedy spotka się z rozmówcami – zadaje im tylko kilka konwencjonalnych lub osobistych pytań – często oczywistych. Niby – żeby zaspokoić ciekawość odbiorców, jednak brakuje tu chęci do zgłębiania tematu. Autorka bardziej zajmować się będzie podbudową naukową czy otoczką tragedii niż jej istotą. Poprzestaje na kilku komentarzach. Dba jednak też o to, żeby czytelnicy pamiętali, że jest osobą wrażliwą i empatyczną: podkreśla bez przerwy, jak trudno jej się przełamać, żeby zadać niedyskretne pytanie, albo – jak łamie jej się głos, podczas gdy naprawdę cierpiący pozostają niewzruszeni. To trochę zbędne wstawki, można by się bez nich obyć.
Bardzo mocno skupia się Leigh Sales na tym, co po drugie: na powinnościach dziennikarza, który dociera do poszkodowanego i pozwala mu opowiedzieć jego własną wersję historii. Wiele razy powraca do kwestii etyki zawodu i do własnych wyborów w obliczu czyjejś traumy. Pisze o tym tak dużo, że sprawia wrażenie, jakby chciała czytelników nauczyć zawodu. „Dzień, który zmienił wszystko” momentami wydaje się przez te przeskoki chaotyczny. Leigh Sales znajduje sporo ważnych i ciekawych wiadomości pobocznych: omawia zachowanie polityka, który niesie pokrzepienie australijskiej społeczności, przedstawia policjanta i księdza, którzy bez wahania i namysłu zapewnili wsparcie wdowie po zamordowanym i pozwolili zrozumieć, co w takiej sytuacji jest ważne. Można z tej publikacji sporo wyczytać, ale informacje i komentarze są porozrzucane, trudno na nie wpaść bez ponownego śledzenia zawartości poszczególnych rozdziałów. Leigh Sales pisze tak, by przyciągnąć odbiorców tematem i aby rozbudzić pragnienie tekstu przez zróżnicowanie kolejnych przypadków. To pozycja, która automatycznie przypomina, żeby cieszyć się każdą chwilą i doceniać to, co się ma – bo błyskawicznie można to stracić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz