Korporacja Ha!art, Kraków 2020.
Poszukiwania
Radek jest za bardzo wyrozumiały. Albo na niczym mu nie zależy. W obu przypadkach jego nonszalanckie zachowanie to przeszkoda w budowaniu związku – wysyła sygnały, że na niczym mu nie zależy. Zresztą z bohaterem tomu „Zrolowany wrześniowy Vogue” rozstał się kilka miesięcy temu i teraz pozostaje w przyjaźni, mogąc do woli uruchamiać sarkazm. Zwłaszcza kiedy obserwuje, jakie błędy popełnia jego były już partner w poszukiwaniu szczęścia w miłości. „Zrolowany wrześniowy Vogue” to powieść gejowska, bardzo udana, chociaż krótka. Nasycenie emocji jest tu na tyle duże, by zaangażować czytelników i przekonać ich do śledzenia perypetii okołomiłosnych. Bohater książki przeżywa właśnie potężne zauroczenie – jeśli będzie kochać bardziej, przegra już na starcie. A od początku tomu wydaje się jasne, że Michałowi zależy jednak mniej. Przystojniak poznany w klubie wydaje się być niewrażliwy na sercowe dylematy – a już na pewno nie analizuje przesadnie każdego gestu drugiej strony. Przechodzi do porządku dziennego nad tym, co się dzieje.
Bohater, któremu nie ułożyło się z Radkiem, w pewnym momencie podejmuje decyzję o wyjeździe do pracy do Anglii. Tam może też prowadzić życie towarzyskie – w lokalnych barach szukać chłopaka. Kolejne spotkania wiążą się z rozczarowaniami, dopóki nie odezwie się Michał. Z nim można przynajmniej próbować budować związek – to nie facet na jedną noc. Inna rzecz, że potrzeba jeszcze wspólnoty poglądów i podobnego podejścia do życia, żeby mogło się udać. W tej powieści obyczajowa akcja toczy się bardzo szybko – mimo że dotyczy przede wszystkim relacji towarzyskich. Autor proponuje migawki z poszukiwania szczęścia w ujęciu bohatera. Ten jest czasem zdystansowany, ucieka od sentymentów i próbuje nie pokazywać po sobie słabości. Tylko przy Radku może być naprawdę sobą. Opowieść o tęsknocie za bliskością – i o substytutach dobrego związku – trafia do krótkich rozdziałów. Zdarza się, że Jarek Skurzyński posługuje się tylko dialogami, innym razem pozwala bohaterowi na odsłanianie przed czytelnikami największych tajemnic. Zawsze jednak dba o to, żeby kolejne fragmenty powieści były po coś – albo żeby tłumaczyły powody zachowań, albo – żeby przedstawiały drogę, którą postać musi przejść. Silnie puentowane i idealnie przemyślane są te historie, a to sprawia, że „Zrolowany wrześniowy Vogue” to lektura bardzo udana. Nie zrobi kariery jako powieść gejowska, za to może się podobać szerokiemu gronu odbiorców ze względu na prawdziwość uczuć. Skurzyński jest w stanie precyzyjnie nakreślać psychikę postaci, wytyczyć zasady postępowania i wyjaśnić je odbiorcom.
Zgryźliwy humor (a czasami wręcz śmiech przez łzy) pozwala uniknąć sentymentalizmu. Jarek Skurzyński daleki jest od szukania wzruszeń – o wiele bardziej zależy mu na szczerości czy na przekonywaniu czytelników do racji bohaterów. Nie upiększa, a jednocześnie wciąga w piękno – w czystość uczucia. Ucieka od konwencji literatury porno, nie chce, żeby miłość homoseksualna kojarzyła się wyłącznie z zaspokajaniem popędu płciowego – tłumaczy też, ile zależy od psychiki. Tu nie ma ukrywania się ze swoimi uczuciami, nawet cynizm nie zasłania prawdziwych intencji. Jarek Skurzyński tworzy sugestywną prozę, która może się podobać czytelnikom. To zupełnie zwyczajne życie, z rozmaitymi wyzwaniami i problemami. Fakt, że wiąże się z szukaniem partnerów tej samej płci nie jest tu żadną sensacją i także dlatego Skurzyński może do siebie przekonać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz