piątek, 19 czerwca 2020

Bartosz Szczygielski: Wskazówki

Wilga, Warszawa 2020.

Czas

Bartosz Szczygielski we „Wskazówkach” odwołuje się do motywu panowania nad czasem, przynajmniej w wymiarze mikro. Bohater tomu, Maks, to chłopiec, który nie cierpi na nadmiar przyjaciół. W dodatku ma tylko tatę, jest prawie ostatnim uczniem w klasie, który nie posiada telefonu komórkowego. Prawie, bo jest jeszcze kujonka Marta, która zresztą z niezrozumiałych względów jakoś Maksa lubi. I teraz Maks w dzień wagarowicza zamierza zarobić na telefon, myjąc szyby w samochodach. Dziwnym zbiegiem okoliczności trafia do antykwariatu, a potem wchodzi w posiadanie pewnego zegarka. Przekonuje się, że kiedy cofnie jego wskazówki, może zmienić bieg wydarzeń. Nie słucha ostrzeżeń pradziadka, a sama Marta nie do końca rozumie, w czym bierze udział. Pewne jest jedno: beztroskie manipulowanie czasem nigdy nie pozostaje bez kary.

„Wskazówki” to powieść dla młodych czytelników. Wydaje się, że Bartosz Szczygielski nie ma pomysłu na konstruowanie fabuły, układa ją zatem z szeregu luźno powiązanych zdarzeń, przez to sprawia wrażenie, jakby zapomniał o poszczególnych – minionych już – motywach, kiedy tylko doprowadzą do celu. To zamienia historię w grę komputerową, zręcznościówkę bez dopracowywania zestawu wątków. Linearna historia przynosi mniej emocji niż by mogła – i jako taka automatycznie okazuje się słabsza w przekazie. Zdarza się, że „Wskazówki” gubią poszczególne motywy, coś, do czego przywiązywało się dużą wagę przez jakiś fragment narracji w pewnym momencie znika, odrzucone przez autora i kompletnie zapomniane przez bohaterów. Ważny jest też sam fakt ułatwienia sobie opowieści przez skrót – Maks bez przerwy wraca do tej samej chwili, tyle tylko, że chce naprawiać drobne błędy, które popełnia – nie korzysta z szansy na podróże w czasie z większym rozmachem. Trochę też Bartosz Szczygielski nie wie, co mógłby wyeksponować – próbuje nakreślić i dziwne relacje rodzinne (pradziadek ma swoje tajemnice, ojciec nie potrafi rozmawiać o codzienności syna), i zwykłe zasady życia społecznego (Marta to jedyna rówieśniczka zwracająca uwagę na Maksa – na pierwszy rzut oka staje się jasne, że ma mnóstwo problemów, jednak nimi autor się nie zajmuje). Gdzieś nakreśla Szczygielski niebezpieczeństwa lub obietnice wielkiej przygody – ale tego nie rozwija, zatrzymuje się na kwestii ostatniej nauczki dla Maksa, fakt, że dość rozłożystej, ale to nie wystarczy w kontekście całej książki.

„Wskazówki” zapewniają młodym czytelnikom zbiór tematów do przemyślenia, obietnicę wielkich wydarzeń czających się na progu zwyczajności. Tu, zwłaszcza na początku, można dać się wciągnąć w rzeczywistość Maksa – później przez niepewność autora w prowadzeniu opowieści ten efekt słabnie. Gdzieś tam Szczygielski chce uatrakcyjniać motywy od zawsze obecne w literaturze czwartej, przerobić na nowe, nadać im inny rytm i zamienić znaczenia. Gdyby jeszcze nie zabrakło fabularnych szlifów na koniec – autor bardziej przyciągnąłby do siebie i utrzymał odbiorców przy doświadczeniach Maksa. Nie bez znaczenia jest tu też dość minorowy klimat – Szczygielski nie próbuje nikomu dodawać otuchy czy rozśmieszać czytelników. Tu nie ma miejsca na ciepłą atmosferę – nie pasowałoby to do dylematów chłopca. Ale też Bartosz Szczygielski w pracy nad opowieścią nie przejmuje się za bardzo prawdopodobieństwem w relacjach społecznych. To, co dzieje się między Maksem i Martą istnieje bardziej w domysłach czytelników, autor pozostawia sporo miejsca na interpretacje, ale w tym gubi prawdziwość. Niby przy przejściu do fantazji nie jest mu to za bardzo potrzebne – ale jednak przydałoby się zadbanie o różne płaszczyzny historii, nie tylko o tę rozgrywającą się na pierwszym planie. „Wskazówki” to powieść, która mogłaby robić większe wrażenie, gdyby autor lepiej przemyślał kształt drogi, jaką przemierzać będą bohaterowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz