wtorek, 19 maja 2020

Remigiusz Mróz: Iluzjonista

Filia, Poznań 2019.

Sztuczki

Po trzydziestu latach od zbrodni powraca tajemniczy morderca odpowiedzialny za serię tragedii. Wszystko wskazuje na to, że „iluzjonista” uderza znowu. Jest bezwzględny i ironicznie okrutny, a do tego znaczy swoje ofiary – wypala na ciałach znak zapytania. To sygnał dla śledczych i informacja, że morderca czuje się bezkarny i do przesady swobodny. U Remigiusza Mroza akcja przebiega od trupa do trupa (a kolejne morderstwa łączy w „Iluzjoniście” teatralizacja). Ten autor mocno upraszcza sobie zadanie, przechodząc w świat prestidigitatorskich sztuczek. Bo morderca wykorzystuje typowe dla pokazów magików zachowania. O ile jednak podczas takich imprez nikomu nie dzieje się krzywda, o tyle przy działaniach tajemniczego Iluzjonisty wszystko prowadzi do śmierci w męczarniach. I tak wydarzenia z przeszłości i te obecne różnią się jedynie stopniem zaawansowania przygotowań widowiska. Dawniej morderca stawiał na bardziej prymitywne rozwiązania, teraz sięga po wyrafinowane pomysły. Ludzie tracą życie w skomplikowanych sceneriach, same zwłoki też zostają wykorzystane do pokazu siły i wyższości mordercy. Liczy się budzenie strachu – i granie na emocjach bezradnych śledczych. Jest w „Iluzjoniście” widmo bezczelności zderzanej z koszmarem – ofiary zamieniają się w rekwizyty tak, żeby wyzwalać lęk.

Były prokurator Edling dawniej rozwiązywał sprawę Iluzjonisty i jest przekonany, że odniósł sukces. Skoro jednak po dekadach z powrotem pojawił się problem, Edling potraktuje sprawę ambicjonalnie. Chce zrozumieć psychikę mordercy – zapewne psychopaty, skoro cieszy go zadawanie bólu i cierpienia niewinnym dla samego efektu. Były śledczy w tym starciu nie miałby szans na odniesienie jakiegokolwiek sukcesu, nawet z najlepszymi pracownikami policji. Do działania musi zaprosić kobietę, która w dawnych latach nie wahała się przed niekonwencjonalnymi rozwiązaniami. Punkowo nastawiona do życia Małgorzata Rosa daleka jest od wizerunków bohaterek romansów. Twardo stąpa po ziemi, nie bawi się w sentymenty, a do tego jest bardzo silna psychicznie. Może proponować niekonwencjonalne rozwiązania bez ograniczeń, daje sobie radę w każdych warunkach. Małgorzata Rosa jest postacią, która ubarwia tę historię, umożliwia rozwijanie opowieści w dwóch płaszczyznach. W przeszłości mogła kusić wyzwolonym stylem życia, ucieczką od schematów i specyficznym z tego płynącym seksapilem. Teraz Małgorzata Rosa jest być może nieco zgorzkniała, ale wciąż nie zamierza się poddawać ani ulegać sentymentom. Nie wykorzysta urody, ale nadal urzeka niezależnością. I znowu może się przydać w schwytaniu przestępcy. Małgorzata Rosa to uosobienie wolności – ale też postać, dzięki której ta opowieść lepiej funkcjonuje.

Remigiusz Mróz posługuje się raczej tanimi chwytami, fabułę konstruuje z powtarzalnego składnika, który jedynie ciągle modyfikuje. Nie dba nawet o odwzorowywanie realiów PRL-u – klimatu znanego z całej serii kryminałów. Koloryt lokalny go nie interesuje, podobnie jak budowanie bardziej skomplikowanych charakterystyk postaci. Remigiusz Mróz mimo sporej objętości książki bardzo upraszcza tę historię: sprowadza akcję zbyt często do niekończących się wymian zdań między bohaterami. Stawianie na dialogi pokazuje pośpiech w tworzeniu tej powieści. Za mało tu też czynników, które mogłyby przyciągnąć odbiorców i przytrzymać ich przy tej narracji. Mróz pisze książkę bardzo pod publiczkę, nie interesują go walory literackie, a jedynie gotowy do sprzedania produkt – a to samo w sobie przekłada się na odbiór historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz