Rebis, Poznań 2020.
Smaki
Nic dziwnego, że takie publikacje mimo nasycenia rynku poradnikami i albumami kulinarnymi – także przygotowywanymi przez blogerów czy celebrytów – powracają na księgarskie półki we wznowieniach, dodrukach i kolejnych wydaniach. Potężny tom Iny Rybarczyk „Łowcy smaków” zachwyci nie tylko objętością. W zasadzie jego najsłabszym punktem jest rozbudowany wstęp, a dokładniej te momenty, w których autorka próbuje „subtelnie” przekonać odbiorców do przejścia na kuchnię wegańską lub wegetariańską i dość banalnie zachwala korzyści płynące z takich wyborów. Wiadomo, że po książkę mogą sięgnąć także ci czytelnicy, którzy lubią eksperymenty kulinarne – i którzy nie boją się zmian w jadłospisie. Na szczęście Ina Rybarczyk nie wyłupia się z produkowaniem zastępstw mięsnych smaków, nie będzie u niej żeberek z drewienek ani schabowego z tofu. Podpowiada natomiast autorka, jak przygotowywać pełnowartościowe posiłki – śniadania, obiady i kolacje, przekąski i desery – unikając nabiału, mięsa, glutenu i rafinowanego cukru. W dwóch ostatnich przypadkach chodzi nie tylko o kierowanie się do osób z celiakią, ale również o zmiany smaków. Jeśli odbiorcy sięgną po inne zboża niż pszenicę – mają szansę poszerzenia wrażeń smakowych i być może odkryją coś, co im się bardzo spodoba – a także zyskają okazję przetestowania nowych dań. Ina Rybarczyk w poszukiwaniu argumentów za zmianą zwyczajów żywnościowych uderza też w kwestie zdrowotne – przekonuje w tym zakresie bez odwołań do badań naukowych, posługuje się natomiast podawaniem własnych odczuć – to musi czytelnikom wystarczyć.
„Łowcy smaków” to książka, w której niezbyt odkrywczy wstęp wcale nie przeszkadza w korzystaniu z ogromnego zestawu przepisów. Każdą część autorka opatruje krótkim wprowadzeniem – osobistym i nadającym całości prywatnego charakteru. Do tego każdy przepis wzbogacony jest jednoakapitowym komentarzem dotyczącym znaczenia lub przeznaczenia dania. Na początku książki Ina Rybarczyk podaje absolutne podstawy – wyjaśnia, jak przygotowywać określone „bazy” – jak ugotować kaszę, zrobić masło orzechowe czy bulion warzywny. Później, w konkretnych przepisach, będzie podawać po prostu odnośniki do pierwszych stron, a zajmie się opisywaniem trudniejszych kroków. Kuchnia roślinna nie jest nudna i do tego autorka bez trudu przekona. Proponuje potrawy urozmaicone, inspirujące smaki. Co ważne – nie korzysta przeważnie ze składników trudno dostępnych albo bardzo drogich (o tym, co w kuchni roślinnej się przydaje, pisze we wstępie) – ale podpowiada, jak je łączyć, żeby uzyskać imponujące efekty. Ina Rybarczyk stara się, by przepisy były jasne, czasem uzupełnia je wskazówkami dotyczącymi świeżości składników albo przygotowania mieszanek przypraw. Nie ma tu osobno wydzielanego czasu spędzanego w kuchni: czasem w akapicie przed przepisem autorka dzieli się jakąś uwagą lub osobistym komentarzem. Wyznacza ilość porcji, ale poza tym nie podchodzi do gotowania jak do matematyki. „Łowcy smaków” to radość gotowania – i źródło przyjemności. Nawet tej lekturowej.
Książka – w dużym formacie, na kredowym papierze i z wszytą zakładką – jest albumem, jedna strona każdej rozkładówki to wielkoformatowe zdjęcie – propozycja podania potrawy albo po prostu finalny efekt – drugą zajmuje przepis. I tak znajduje się tu mnóstwo przepisów, a część użytkowników tomu pokieruje się zdjęciami w wyborze dań do przetestowania. To starannie opracowany poradnik kulinarny, który na długo przyda się w kuchni – wielu odbiorców znajdzie tu cenne inspiracje i przekona się, że warto wychodzić poza nudne schematy i poznawać nowe smaki albo ich połączenia dotąd niespotykane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz