Media Rodzina, Poznań 2020.
Na zmysły
Przeważnie tomiki edukacyjne dla najmłodszych dzieci – te kartonowe i na bazie rysunków – są mocno ograniczane, autorzy uznają, że wystarczą proste komputerowe ilustracje i – ewentualnie – podpisy pod kolorami. Anita Głowińska odrzuca taką formę, w cyklu Akademia Kici Koci dba o jakość. Kartonowa publikacja spodoba się maluchom i ich rodzicom. To propozycja dla młodszego rodzeństwa fanów Kici Koci – a ważna jest nauka kolorów. Każda rozkładówka realizuje określony schemat: najpierw wielka nazwa koloru i cztery drobne rysunki, wszystko na tle omawianego właśnie koloru. Zamiast podpisów pod obrazkami – zawsze to samo pytanie, o nazwę barwy prezentowanego przedmiotu. Na drugiej części rozkładówki widnieje większa ilustracja – scenka z codzienności Kici Koci oraz Nunusia. Podpis – zawsze taki sam, że wszystko jest w jakimś kolorze, nawet Kicia Kocia i Nunuś. Żeby było jeszcze ciekawiej, Anita Głowińska kolorowe przedmioty prezentowane na pierwszej części rozkładówki bierze bezpośrednio z drugiej strony – można je potem wskazywać. Głowińska wie, jak urozmaicać lekturę czy też raczej oglądanie tomiku – „duże” obrazki to całe scenki z codzienności Kici Koci oraz Nunusia, zróżnicowane. Raz bohaterowie przygotowują się do posiłku, raz – do pracy. Mogą spędzać wolny czas pod palmami albo na placu zabaw. Mogą korzystać z łazienki, jeść podwieczorek czy układać klocki. Za każdym razem dominuje na rozkładówce omawiany kolor. Wypełnia tło, pojawia się na przedmiotach, ale i na ubraniach bohaterów czy innych, niewyróżnionych graficznie rekwizytów. Co oznacza, że jeśli dorośli mają ochotę, mogą przedłużyć zabawę – zadawać pytania na temat barwy następnych rzeczy zaprezentowanych na rysunkach.
Grafiki są zawsze mocną stroną propozycji Anity Głowińskiej – nie inaczej będzie i tym razem. Chociaż pomysł na przedstawianie lekcji z nazwami kolorów nie jest nowy, tu zyskuje wartościową realizację. Głowińska przede wszystkim stawia na kolory nasycone i mocne – ale bawi się też odcieniami. Mogłaby wprawdzie wybrać monochromatyczność, ale obrazki z dominującą barwą stają się znacznie bardziej atrakcyjne. A u Anity Głowińskiej dodatkową wartością stają się ślady pędzla. W połączeniu z infantylnymi z założenia postaciami – to wskazówka dla dzieci, jak rysować ulubionych bohaterów. Niby prezentacja kolorów stanowi tu temat nadrzędny, jednak autorka wykorzystuje go jeszcze do innego celu – prezentuje rozkład dnia (albo roku) Kici Koci i Nunusia. Odbiorcy mogą się zastanawiać między innymi nad prawdopodobną porą dnia lub miejscem, w którym przebywają postacie. Maluchy dostaną szansę opowiedzenia, co widzą na obrazkach – tak, że kiedy znudzi się im już gra w kolory, pojawią się w zależności od wyobraźni rodziców kolejne zabawy angażujące najmłodszych. W „Kolorach” narracji jako takiej nie ma, nawet wersji picturebookowej – za to książka jest silnie interaktywna. Zmusza dzieci do wytężania umysłu i do ćwiczenia nowych umiejętności. Z Kicią Kocią i Nunusiem to jednak ogromna przyjemność. „Kolory” Anity Głowińskiej przydadzą się każdemu maluchowi i nie ma znaczenia, że takich pozycji na rynku jest sporo. Głowińska zdecydowanie wygrywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz