wtorek, 21 kwietnia 2020

Magdalena Krauze: Zdradzona

Jaguar, Warszawa 2020.

Nowy pomysł na siebie

Joanna ma już prawie dorosłego syna i córkę, która jest jeszcze dzieckiem. Od dziewiętnastu lat ma też męża, ale ostatnio ten mąż przestał być podporą. Wciąż wyjeżdża w delegacje, telefonu komórkowego nie wypuszcza z rąk, a nawet ośmiela się zwracać żonie uwagę, że przytyła. Nie pomaga w domu – prace domowe spadają na Joannę, która przecież chciałaby też realizować się zawodowo i właśnie ma szansę na awans. Po kolejnej jałowej dyskusji coś w tej bohaterce pęka – postanawia wprowadzić nowe porządki. Skarży się też na sytuację swojej starszej sąsiadce, a ta… wychwytuje sygnały jednoznacznie wskazujące na zdradę. Ma rację: Robert spotyka się od jakiegoś czasu z koleżanką Joanny z jej pracy – kobietą, której Joanna organicznie nie znosi. Owa kochanka w „Zdradzonej” przedstawiona została tak grubą kreską, że trudno oprzeć się wrażeniu, że Magdalena Krauze rozprawia się z jakimś swoim prywatnym wrogiem – i z mściwą satysfakcją kreuje postać leniwej, głupiej i złośliwej wrednej baby. Martusia niejeden raz na kartach powieści „Zdradzona” oberwie – co może dziwić, bo przecież Joanna nie szuka zemsty ani powrotu do dawnych czasów. Męża pakuje i wyrzuca z domu, wspierana przez syna, sąsiadkę i przyjaciółkę. Chociaż Robert bez przerwy przeprasza i próbuje różnych sposobów na powrót do domu – Joanna nie widzi już dla niego miejsca w swoim życiu. Chce jak najszybciej zamknąć ten rozdział i znaleźć szczęście. Na co zresztą ma szansę, bo pocieszyciel jawi się już na horyzoncie.

Żeby czytelniczki nie żałowały Roberta, autorka decyduje się na wprowadzenie kilku – poza zdradą – mocno toksycznych scenek i sytuacji, to nie tylko wiarołomca i kłamca, ale też człowiek, który dla własnych interesów stara się przekabacić matkę oraz dziecko – tak, by Joanna czuła się osaczona z różnych stron. Jeśli nie pomoże perswazja, Robert będzie używał podstępów: spróbuje z powrotem znaleźć się w domu i udowodnić Joannie, że wszystko będzie inaczej. Drogę wybiera jednak najgorszą z możliwych, bo wykazującą jego psychopatyczne skłonności. Joanna uczy się funkcjonować bez małżonka – radzi sobie zresztą doskonale, nawet chudnie, zmienia fryzurę i robi to, na co ma ochotę, przestaje być służącą wszystkich w domu – i może wreszcie odetchnąć z ulgą. Sama staje się wsparciem dla tych, którzy pomocnej dłoni potrzebują – a skoro nie rozpamiętuje własnego nieszczęścia, może wypracować wewnętrzną siłę. I to wskazówka dla odbiorczyń. Magdalena Krauze pokazuje im, jak nie dać się przeciwnościom losu i jaka alternatywa w stosunku do rozwiązań z przecukrzonych obyczajówek istnieje dla tych kobiet, które znalazły się w podobnej sytuacji. Joanna przerabia na sobie różne strategie działań męża – ale ponieważ jest przekonana do swojej decyzji i nie chce więcej cierpieć, może sobie z tym poradzić.

„Zdradzona” to powieść, która ma być wskazówką postępowania dla odbiorczyń i jako taka w fabule nie będzie zaskakiwać. Zaskoczy natomiast – i to bardzo negatywnie – zupełny brak korekty. Liczne literówki, błędy i wpadki tekstowe zaburzają lekturę i sprawiają, że książkę ocenia się znacznie niżej – nie wystarczy wymyślna okładka, żeby utrzymać odbiorczynie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz