Nasza Księgarnia, Warszawa 2019.
Bez marzeń
Nic nie dzieje się przy ulicy Pachnących Bzów, przynajmniej – nie z perspektywy dorosłych, którzy motyw bezpieczeństwa dzieci postrzegają diametralnie inaczej niż same maluchy. Bo to, że rodzice się bardzo kłócą, trzaskają drzwiami, że czasami rozpadnie się jakiś talerz albo szklanka – to przecież nic. Jeśli ktoś wychodzi i nie wraca, ktoś płacze i krzyczy – to nic. Przecież dzieci mają co jeść i gdzie spać, nie zostaną zmuszone do wyprowadzki i porzucenia swoich przyzwyczajeń. Nic nie dzieje się przy ulicy Pachnących Bzów – jeśli na sprawę patrzą dorośli. Bo jeśli dzieci… Mała Basia wie, że dzieje się coś złego. Odgłosy zza ściany są bardziej przerażające niż gdyby dziewczynka była bezpośrednim świadkiem spraw rodziców. Kilkulatka nie umie poradzić sobie z emocjami i w pewnym momencie po prostu zapada się w sobie. Pierwszym objawem problemów psychicznych stają się znikające sny: Basia nie potrafi już wypocząć nocą. A to oznacza, że nawet jeśli rodzice dostrzegą to nietypowe zachowanie i spróbują coś zrobić – będzie za późno. Basia już po swojemu wytłumaczyła sobie świat. Żeby odzyskać sny, będzie musiała uciec z domu. Towarzyszy jej starszy brat, Bartek – ale dwójka maluchów w złej rzeczywistości to pomysł na katastrofę. Dzieci trafiają na postacie z przestrzeni, których istnienia nawet nie podejrzewały. Uciekając od „oswojonych” problemów, mogą trafić na prawdziwe niebezpieczeństwa, jednak nie zdają sobie z tego sprawy, a każde spotkanie z obcym wydaje im się na razie lepsze niż obecność skłóconych rodziców.
„Złodzieje snów” to książka wyjątkowa – i lektura obowiązkowa dla dzieci i dorosłych. Nie dlatego, że trzeba przełożyć poetycką narrację na fakty, konkrety i przestrogi: i bez tego maluchy zrozumieją, co się stało i jakich kroków podejmować nie wolno bez względu na stopień domowych komplikacji. Najmłodsi przygodę Basi zrozumieją i przełożą na zestaw emocji, których nie potrafiłyby samodzielnie wyrazić. Książka pomoże im w pokazaniu uczuć i w dostrzeżeniu zjawisk, które płyną bezpośrednio ze stresu. Za to rodzice zobaczą dzięki Małgorzacie Strękowskiej-Zarembie coś, co powinno być dla nich od dawna jasne: nie ma rozstań, które przeprowadzi się bez krzywdy najmłodszych. Autorka uświadomi dorosłym ważne kwestie, przygotuje do poważnych rozmów, bez których się nie obejdzie.
Ta historia urzeka sposobem poprowadzenia narracji. Za każdym razem autorka pokazuje jeden drobiazg, który wywraca do góry nogami świat Basi – przekłada na liryczną opowieść coś, co świadczy o rychłym rozstaniu rodziców i o braku miłości. Koncentruje się na detalach, które w perspektywie rozwodu kompletnie nie mają znaczenia – ale w oczach kilkulatki urastają do rangi przerażających. W tym kontekście dopiero refrenowe zakończenie, że „nic więcej nie zdarzyło się na ulicy Pachnących Bzów” pobrzmiewa dramatycznie. Jest ta książka piękna i cenna, przyniesie dzieciom i ich rodzicom sporo materiału do przemyśleń – ale też oswoi z bardzo trudnym tematem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz