piątek, 29 listopada 2019

Elżbieta Isakiewicz: Piekło ocalonych

PIW, Warszawa 2019.

Drobiazgi

Z drobiazgów składa się ta książka i nawet gdyby chciało się uzyskać jakąś dłuższą narrację, Elżbieta Isakiewicz na to nie pozwala. „Piekło ocalonych” to książka, która ma umożliwić zabranie głosu wielu rozmówcom – stworzyć szereg obrazków rodzajowych i wspomnień tych, którzy samodzielnie nie zajęli się spisywaniem wielkich autobiografii, a próbują upamiętnić rodziny i bliskich, którzy zginęli podczas Holokaustu. Jest to więc lektura niełatwa nie tylko przez ciężar skojarzeń, ale też przez fragmentaryczność, brak możliwości nabudowania dłuższej opowieści przed traumatycznymi chwilami. Głos w „Piekle ocalonych” zyskują ci, którzy przeżyli – na początku XXI wieku mogą zdać relację z przeszłości i przedstawić czytelnikom zestaw niełatwych doświadczeń. Tu nie da się oceniać ani jakości przeżyć, ani samej narracji, bo też i nie o to chodzi – liczy się przede wszystkim pamięć oraz możliwość przedstawienia przeszłości. Holokaust trafiał już jako temat do bardzo rozbudowanych opowieści, tutaj nie ma jednak analizowania szczegółów i przyglądania się temu, co doskonale czytelnikom znane – bohaterowie kolejnych miniatur zajmują się za to odmalowywaniem własnego ocalenia. Dla jednych najważniejsze są myśli o rozstaniu z rodzinami, dla innych – sposoby na przeżycie. Każdy skupia się na innym aspekcie swojego ocalenia – czy to „techniczne” zadania w rodzaju wyskakiwania z pędzącego pociągu, czy przeprowadzki na pierwszą wieść o zbliżającej się wojnie. Niektórzy stawiają na wrażenia zmysłowe i przedstawiają zapachy zapamiętane z dzieciństwa, ilustrują w ten sposób świat, którego już nie ma i pozwalają czytelnikom na silniejsze przeżywanie późniejszych opowieści, inni od razu wybierają konkrety. Zdarzają się sceny przerażające i turpistyczne, zdarzają się też delikatne wzmianki na tematy znane odbiorcom: od czytelników będzie zależało, czy większe wrażenie zrobi na nich ze szczegółami opisana śmierć, czy prosta wzmianka o przejeżdżającym do obozu koncentracyjnego „transporcie”. Autorzy wyznań koncentrują się na tym, czego doświadczali, nie na dodawaniu do ówczesnej wiedzy dzisiejszych danych – to zadanie dla odbiorców i na tym też polegać będzie lektura „Piekła ocalonych”.

Jest to książka, która przywołuje obrazy i portrety ludzi, którzy za chwilę zginą oraz tych, którym udało się uciec od śmierci – i którzy do końca będą żyć z myślą o utraconych bliskich. Elżbieta Isakiewicz nie dodaje do drobnych historii żadnych uwag ani komentarzy, tutaj każda sytuacja jest sama przez się analizą i podsumowaniem jednocześnie. Przeplatają się dłuższe i obrazowe narracje z szybkimi przeglądami wydarzeń – nie wszyscy mają ochotę na zagłębianie się w przeszłość i zanurzanie w przykrych wspomnieniach, wszyscy jednak zdają sobie sprawę z siły takich zapisków. Bez względu na to, ile już na rynku funkcjonuje opowieści o Holokauście i grozie wojny, każda tego typu publikacja znajdzie swoje miejsce – jako świadectwo ważne dla ludzi, którzy w książce zabierają głos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz