sobota, 12 października 2019

Zofia Rudnicka: Gerard Wilk. Tancerz

Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2019.

Namiętności

Gerard Wilk to postać, która fascynuje – Zofia Rudnicka proponuje czytelnikom biografię tancerza-legendy, ale biografię mocno przepuszczoną przez zachwyt. To właściwie laurka czy też rodzaj pomnika wystawionego zmarłemu przed laty przyjacielowi i partnerowi scenicznemu – ale ponieważ opowieść jest tak dobrze poprowadzona, można autorce wybaczyć uleganie emocjom. W tej publikacji znaleźć można wiele – od dokonań artystycznych po prywatne motywacje i wybory tancerza. Zofia Rudnicka wie dużo, chociaż przyznaje, że do pewnych sfer egzystencji artysty dostępu nie miała. Może natomiast odtwarzać część wiadomości za sprawą rozmów z bliskimi Wilka – pozwala im na zaprezentowanie własnych ujęć tancerza, na zaserwowanie odbiorcom wspomnień niebanalnych.

Tym, co rzuca się w oczy w tej książce, jest zachowanie dobrego smaku. Parę razy autorka musi zmierzyć się z tematami budzącymi kontrowersje lub stereotypami, ale potrafi je wprowadzać tak, by nie wywoływać niepotrzebnych sensacji. Nie o to chodzi w książce, żeby zastanawiać się nad kwestiami moralnymi i nad sposobem na życie – artysta rezygnuje z drogi powszechnie uznawanej, odważa się żyć po swojemu – i nie daje sobie narzucić żadnych rozwiązań. Dzięki temu wypada jeszcze barwniej – i bardziej twórczo. Gerard Wilk budzi podziw również dlatego, że nie chce podporządkowywać się szarzyźnie. W tomie, którego „akcja” toczy się w dużej części w PRL-u nie ma ani śladu stypizowanej rzeczywistości i znaku czasów – ani Rudnicka nie potrzebuje przypominania czytelnikom o tym, co się działo, ani Wilk nie zachowuje się zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa. Jest uosobieniem wolności – i na scenie, i we własnym życiu. Zofia Rudnicka będzie więc odtwarzać nietypową drogę – tak, żeby nawet ludzi, którzy nie pasjonują się tańcem, zaintrygować samą opowieścią. W narracji potrafi oddać zmysłowość tancerza i rozkoszować się sztuką – ale bez egzaltacji. To rzadka umiejętność, warto zatem podkreślać, że tom „Gerard Wilk. Tancerz” dostarcza również zachwytów estetycznych, już w planie formy.

Rudnicka odczytuje kolejne sukcesy sceniczne, jest w stanie przełożyć język tańca na opowieść interesującą dla czytelników – nie zarzuca skomplikowanym słownictwem, ale potrafi przytaczać rozwój kariery Wilka w sposób wartościowy nawet dla przypadkowych czytelników. Przeplata tę relację komentarzami obyczajowo-towarzyskimi. Opowiada o znajomościach Gerarda Wilka i o jego miłościach, rejestruje grono przyjaciół i oddaje im głos (ale nie tworzy mozaiki cytatów z kolejnych wypowiedzi, umożliwia natomiast dopełnianie portretów tak, by czytelnicy otrzymali jak najbardziej wielostronną charakterystykę postaci. Miejsca pomiędzy tymi wynurzeniami zapełnia – między innymi – przypominaniem o urodzie i o sylwetce tancerza – co zresztą koresponduje ze zdjęciami. Tych w tomie znajduje się sporo i są albo fotosami z występów baletowych, albo artystycznymi ujęciami, albo – propozycjami z domowego archiwum. Pewne jest, że podczas lektury czytelnicy nie będą mieli szans na znużenie. Zofia Rudnicka pisze z wyczuciem i wielką znajomością bohatera – mimo wyjściowych zastrzeżeń wie, jak rozbudzić w odbiorcach ciekawość postaci i jak utrwalić Gerarda Wilka w świadomości potomnych. Fakt, że to tancerz, który samą egzystencją działać może na wyobraźnię odbiorców, ułatwia prowadzenie relacji – jednak autorka mistrzowsko wyważyła proporcje między dokonaniami artystycznymi i życiem prywatnym – Gerard Wilk w tej opowieści wypada nadzwyczaj ciekawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz