Świat Książki, Warszawa 2019.
Nowe życie
Wielkie greckie wakacje w tym wypadku biorą się z życiowej konieczności a nie z chęci wprowadzenia zmian. Mandy nie ma wyjścia: musi wykorzystać urlop, bo szef nie pozostawia jej wyboru. Widzi, że przez życiowe problemy kobieta przestaje sobie radzić w restauracji i zamiast tworzyć miłą atmosferę, odstrasza klientów. Mandy właśnie dowiedziała się od męża, że ten ma dość związku i odchodzi – nic dziwnego, że nie tryska entuzjazmem. Powinna spojrzeć z dystansu na swoje zmartwienia, ale też odpocząć od obowiązków. Może przy okazji wykorzystać szansę i zastanowić się nad własnym życiem – na ogół stara się tłamsić ponure refleksje. Praca barmanki to wszystko, na co może liczyć kobieta, która w pewnym momencie zarzuciła edukację. Nawet gdyby bohaterka powieści Sue Roberts chciała coś w swoim życiu zmienić, nie wie, jak się do tego zabrać. Na razie jednak czeka Grecja, a wraz z nią – rozwiązanie problemów. Przynajmniej taką należy mieć nadzieję.
Początek tomu „Moje wielkie greckie wakacje” jest dość tendencyjny, później jednak autorka odchodzi od wprowadzonych schematów: najbardziej poważną zmianą jest to, że wiarołomny mąż wraca, żeby bohaterka mogła sprawdzić, czy spełnienie najgorętszych próśb coś da. To również wskazówka dla czytelniczek, przytoczenie – w sposób mniej oczywisty – porady na temat dawnych związków i ponownego schodzenia się z tym, który skrzywdził. Mandy nie tylko zyskuje czas, by ochłonąć. Może także sprawdzić, czy ludzie się zmieniają. Jednym tematem jest tutaj rozpad wieloletniego małżeństwa i utrata oparcia, które owo małżeństwo zapewniało. Kobieta musi odkryć w sobie siłę i nauczyć się samodzielności. A ponieważ od pewnego czasu uważa, że praca w barze nie daje jej w pełni rozwinąć talentów – przychodzi czas na nowe wyzwanie. Sue Roberts wysoko stawia bohaterce poprzeczkę: Mandy już wkrótce będzie organizować ogromny festiwal muzyczny w Grecji. Sprowadzi tu gwiazdy światowego formatu (przynajmniej takie ma plany) i przekona się, że może działać jako autorka wielkiego wydarzenia. Wpływ na nią ma zapomniana koleżanka ze szkoły, menadżerka znanych muzyków. I chociaż Mandy do tej pory nie miała zbyt dużego pojęcia o organizacji koncertów, w nowej roli może zaistnieć i podbudować poczucie własnej wartości.
„Moje wielkie greckie wakacje” to ciekawie poprowadzona obyczajówka. Sue Roberts odrzuca tematy romansowe – wystarczająco dużo krwi psuje bohaterce postawa męża – skupia się natomiast na nowych, otwierających się możliwościach. To dla odbiorczyń sygnał, że czasem warto zdobyć się na odwagę i próbować coś zmienić. Sue Roberts chce dodawać otuchy, w naturalny sposób wyzwalać w czytelniczkach radość istnienia i nadzieję na pozytywne rozwiązania. „Moje wielkie greckie wakacje” to baśń, może trochę niekonwencjonalna (i idealizowana w ramach samego organizowania koncertów, tutaj wychodzi na jaw naiwność autorki), ale atrakcyjna przez oryginalność w fabule. Przynajmniej w ramach pozaromansowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz