Zakamarki, Poznań 2019.
Przypadek
Bardzo ważną kwestię porusza Gunilla Bergstrom w książce „Albercie, ty złodzieju!”, a przy okazji zyskuje sensacyjny ton historii. To fabułka, którą poznać powinni wszyscy, pokazuje bowiem, że nie wolno oceniać innych pochopnie – a oskarżenia rzucane bezpodstawnie są bardzo krzywdzące. Co ciekawe, tutaj nie ma mowy o wsparciu ze strony dorosłych czy o pomocy psychologa, dzieci muszą same uporać się z problemem, a problem jest potężny. Albert Albertson i jego koledzy mają swój domek na drzewie. Znieśli tam różne skarby, a całość zamykają na kłódkę, żeby nie wkradły się tam inne dzieci. Tyle że duży i „srebrny” klucz pewnego dnia ginie. Z domku ostatni wychodził Albert, więc wszyscy podejrzewają, że to on ukradł klucz. Mika złości się na Alberta i prosto w twarz rzuca, że to on ukradł klucz. Inne dzieci nie dążą do konfrontacji, za to szepczą po kątach, że to wszystko wina Alberta – nie dają mu szansy na obronę, nie słuchają też zapewnień, że Albert klucza nie zabrał. Chłopiec zostaje wyrzucony na margines grupy, nie ma w nikim wsparcia. Próbuje udowodnić, że nic złego nie zrobił: gorączkowo i wszędzie szuka klucza, ale łatka złodzieja już do niego przylgnęła.
Rzadko kiedy zdarzają się tak emocjonalne opowieści: Gunilla Bergstrom pod pretekstem ilustrowania nieporozumienia między dziećmi odsłania mechanizmy działania grupy. To, co przeżywa Albert, może się zdarzyć w różnych okolicznościach, jednak konsekwencje będą podobne: odrzucenie i rozpacz niesłusznie oskarżonego. Autorka w tym wypadku rezygnuje z dobrego rozwiązania problemu, stawia na przypadek – za to skupia się na odnotowywaniu uczuć samego Alberta. Pozwala towarzyszyć chłopcu, który cierpi, jest zdeterminowany, żeby udowodnić swoją niewinność, zaczyna mieć koszmary i traci pewność siebie. A wszystko przez nieporozumienie. Szkoda, że nie wymyśla Bergstrom, jak chłopiec powinien w takiej sytuacji zadziałać – co zrobić, do kogo się zwrócić ze swoim zmartwieniem. Jednak to jeszcze nie czasy, w których angażuje się dorosłych w sprawy między dziećmi, chodzi tylko o to, by Albertowi uwierzyła Mika, ta, która pierwsza go skrytykowała.
„Albercie, ty złodzieju” to publikacja, którą warto przedstawić dzieciom nie tylko ze względu na rozrywkowy ładunek sensacyjności. Bergstrom odnosi się do tematu istotnego w każdej małej społeczności, przypomina, ile złego robi się sztucznymi – a czasem też i niesprawiedliwymi – podziałami. Można po takiej lekturze porozmawiać z dzieckiem i wytłumaczyć mu, dlaczego nie wolno robić podobnych rzeczy. Albert na własnej skórze przekonuje się, że pomówienia krzywdzą, a nawet jeśli uda się oczyścić z zarzutów, w niektórych ludziach pozostanie podejrzliwość. Ale dowiaduje się też, że ważne jest, by mieć kogoś, na kim można polegać. Albertowi nie zależy przecież na uznaniu całej grupy dzieci, wystarczy mu, że Mika będzie mu ufać. I również taki wątek Gunilla Bergstrom tu wprowadza. Jest tomik „Albercie, ty złodzieju” ważną opowieścią o ludziach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz