środa, 7 sierpnia 2019

Aleksandra Ziółkowska-Boehm: Wokół Wańkowicza

PIW, Warszawa 2019.

Życie z pisarzem

Aleksandra Ziółkowska-Boehm napisała na temat Melchiora Wańkowicza dwie osobiste książki: pierwszą opublikowała niedługo po śmierci autora, drugą wprowadzała na rynek kilkakrotnie, za każdym razem uzupełniając o kolejne wspomnienia. Zapiski z codzienności, skojarzenia, fragmenty listów i przemyślenia na temat pracy dla sławnego pisarza, a do tego relacje z biografii, odczytania konkretnych motywów i perypetie związane z wydawcami składają się na publikacje teraz wydane w obszernym tomie „Wokół Wańkowicza”. Książka wpasowuje się w serię wznawianych przez Prószyński i S-ka pism Wańkowicza, może być ciekawym uzupełnieniem lekturowym dla tych, którzy dopiero poznają te teksty i chcieliby zanurzyć się w świat autora – ale widziany z nieco innej perspektywy. Aleksandra Ziółkowska-Boehm działa tutaj jako osoba znająca zwyczaje i rytm codzienności Wańkowicza, ale też – uwzględnia w relacji motywy bardziej osobiste. Pisze o synu, który z pisarzem stroniącym od dzieci uczył się dogadywać, ale nawet o swoim miejscu w domu. Opowiada o domownikach, daje podgląd naturalnych zajęć, rozrywek czy pomysłów: tłumaczy to, co osobom z najbliższego otoczenia Wańkowicza wydawało się oczywiste i niegodne wzmianki. W ten sposób ocala ciekawy kawałek obyczajowości, a czytelnikom funduje literacką podróż w przeszłość.

Pierwsza część – więc pierwsza książka – jest po prostu zestawem charakterystycznych skojarzeń, rozbudowanym wspomnieniem i próbą ocalenia wielkiego pisarza. Płynie ze smutku po jego śmierci, a do tego – jest też odpowiedzią na swoiste rynkowe zapotrzebowanie. Składa się z małych form, które nie układają się w dużą całość, przynajmniej nie tematycznie, bo emocjonalnie owszem. Ziółkowska-Boehm wprowadza do opowieści familiarność, której próżno by się spodziewać po tych, którzy na życie i twórczość Wańkowicza patrzyli z dystansu. Nadaje książce specyficzny klimat, sprawiając, że nawet jeśli nie opowiada o konkretach, łatwo z nią zostać i śledzić opowieści. Stawia autorka – co zrozumiałe – na anegdoty. Ocala drobiazgi, które nie miałyby szansy przejść do historii literatury, a przez biografów byłyby odrzucane jako nieistotne i pozbawione dramaturgii. Druga książka wydaje się nieco bardziej spokojna i oparta na faktach, ale i tak autorka czerpie w niej ze sprawdzonych rozwiązań: skupia się na tworzeniu małych obrazków rodzajowych, odrzuca schematy wielkich biografii. Składa tom z małych szkiców, w których dość obficie cytuje różne zachowane dokumenty.

Nie jest to lektura porządkująca temat egzystencji Wańkowicza, jeśli ktoś spodziewa się tu zestawu dat i suchych encyklopedycznych opisów, będzie bardzo rozczarowany: od wiadomości – informacji, które można bez trudu zdobyć za sprawą opracowań naukowych i ankiet – autorka stroni. Ma rację, w ogóle nie pasują one do rytmu jej wspomnień. Tu rozrywka polega na możliwości odtwarzania nietypowej atmosfery. Ziółkowska-Boehm przede wszystkim maluje słowem, zajmuje się układaniem z fraz kojących pejzaży, a kiedy już odnosi się do samej pracy – posługuje się najchętniej wypowiedziami innych. Rozwiewa wątpliwości dotyczące dalszoplanowych faktów (dlaczego ukochany pies, ważny domownik, ma na imię Dupek i jak sobie z tym poradzić podczas spacerów), ale też prezentuje dom i jego wystrój. Dba o to, żeby rytm narracji pasował do wrażenia, jakie wynosi się z domu Wańkowicza. Akcentuje swoją rolę w codziennych obowiązkach, a do tego – wpada na pomysł przedstawienia Wańkowicza przez listy, jakie otrzymywał od wielbicieli. Chociaż przytacza obszerne fragmenty korespondencji, nie będzie to odbiorcom przeszkadzać. Po pierwsze dlatego, że i tak otrzymują całkiem sporo ciekawostek z życia pisarza i na brak emocji narzekać nie będą mogli, a po drugie – listy wprowadzają elementy humoru. Nie dowcipy, a humor właśnie przesyca tę stylistykę, sprawia, że Ziółkowska-Boehm proponuje odbiorcom książkę osobistą, ciepłą i dość przyjemną. W związku z tym, że tu liczy się najbardziej przeżywanie tego, co na co dzień – nikt nie będzie mieć pretensji o brak konkretów biograficznych. To nie ma znaczenia, skoro można poznać pisarza przez pryzmat jego domowych zwyczajów. Z kolei potrzebę dotarcia do wiadomości na temat pisarza w pełni zaspokoi druga część wielkiego tomu, podróż po motywach związanych z pisarstwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz