piątek, 12 lipca 2019

Michał P. Garapich: Dzieci Kazimierza

Czarne, Wołowiec 2019.

Skarby

Michał P. Garapich jako literat debiutuje książką rodzinną. Zafascynowany genealogią i opowieściami poprzednich pokoleń, szuka dla siebie miejsca jako kronikarz, zbiera losy potomków Kazimierza i sprawdza, gdzie trafiły poszczególne części rodziny. W dokumentach, które z zapałem czyta, odnajduje kilka zagadek do rozwiązania – jeśli uda mu się znaleźć odpowiedzi na pytania, ocali nie tylko pamięć o przodkach, ale coś więcej. „Dzieci Kazimierza” to książka, która teoretycznie nie miała szans zainteresować szerokiego grona odbiorców, jednak autor zamienia się tu w gawędziarza, a jego entuzjazm do pracy archiwistycznej udzieli się odbiorcom. Zresztą – Michał P. Garapich sam przeżywa całkiem sporo przygód, kiedy wybiera się w dalekie podróże – w odwiedziny do krewnych, którzy nie mieli pojęcia o jego istnieniu – wymienia się informacjami i spisuje rodzinne historie. To zadanie, którego może się podjąć każdy amator, zapewnia bowiem nie ślęczenie nad dokumentami, a akcję niemal rodem z filmu sensacyjnego. Garapich inspiruje i podpowiada, dlaczego warto zadbać o przeszłość w skali mikro. Sam ma zresztą wiele powodów, żeby zabrać się ochoczo do działania – wystarczy, że zechce upamiętnić barwne charaktery. Rejestruje rodzinne anegdoty, ale też kolejne etapy działań „detektywistycznych”. Długa rozbiegówka sugeruje, że nie będzie ten autor szukać emocji dla czytelników, jednak książka w pewnym momencie się rozkręci – a odbiorcy dadzą się uwieść wizji rozrastającego się rodu.

Garapich bardzo dba o literacką formę tekstu, można by nawet zaryzykować, że nieco przesadnie jak na dzisiejsze czasy szlifuje każde zdanie opowieści, więc przekona do siebie w pierwszej kolejności tych, którzy tęsknią za narracją w starym stylu. Zwraca uwagę i na dobór słów, i na melodyjność samych fraz, nie ma tu miejsca na pośpiech i na przekazywanie czytelnikom od razu wszystkich odkryć. Stara się autor przedstawiać po kolei bohaterów opowieści, nakreślać kontekst dla ich funkcjonowania, ale też – własną rolę w odtwarzaniu historii. Będzie więc skłaniał się ku reportażowym rozwiązaniom, zanurzonym w literaturze – żeby czasami całkowicie poświęcić się opisom obyczajowym i analizom kultury. To podejście ucieszy szczególnie poszukiwaczy ciekawostek z życia. Tworzywem książki okazują się również jednostkowe anegdoty, albo odwołania do – niekoniecznie pozytywnych – portretów i tajemnic poliszynela (zwłaszcza jeśli chodzi o liczbę dzieci z nieprawego łoża), zarejestrowane w pamiętnikach czy listach zwroty. Autor jest wyczulony na komizm, potrafi utrwalać w tekście puenty i w ogóle rejestrować humorystyczne scenki. Nie stanowi to celu jego poszukiwań, ale w ładny sposób ubarwia książkę. Cenne dla odbiorców będą wiadomości z dawnych lat – prawdziwe albo przynajmniej dobrze umotywowane znajomością zwyczajów – ale też sam fakt poszukiwania krewnych. Michał P. Garapich porywa się na rzecz wielką, a spotyka z życzliwością i gotowością do dzielenia się wiedzą. Jego odkrycia będą ważne nie tylko dla bezpośrednio zaangażowanych: udowadnia autor czytelnikom, że warto zająć się losami przodków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz