Bukowy Las, Wrocław 2019.
Geniusz na tropie
Leonardo da Vinci ma wszelkie cechy, żeby stać się detektywem idealnym. Jako geniusz, zdecydowanie wyróżnia się precyzją myślenia i umiejętnością wyciągania logicznych wniosków. Jako artysta – jest wyczulony na wszelkie sygnały płynące z ludzkiego ciała, przeanalizował dokładnie szczegóły anatomii i teraz jest w stanie wskazać wszelkie nieprawidłowości znacznie lepiej niż lekarz. A do tego jest przecież wrażliwy: również to przyda mu się w pracy. Fakt, że ma do wykonania własne zadania, choćby przygotowanie odlewu konia z brązu, nie zwalnia Leonarda z obowiązku zajęcia się tematem nieboszczyka na zamkowym dziedzińcu. Sforza nie pozwoli na opieszałość w tej kwestii: trzeba rozwiązać kryminalną zagadkę, zanim wieść o tajnej zarazie albo klątwie rozejdzie się wśród ludu i przyniesie panikę. Leonardo da Vinci świetnie to rozumie. Rozumie też siłę pieniądza. Zwłaszcza że sam nie dba o stan swojej kiesy i często bywa oszukiwany. Nie ma wyjścia: musi zająć się śledztwem, zlecenia artystyczne może przygotowywać przy okazji.
Marco Malvaldi wpadł na znakomity pomysł i zaangażował wybitną postać do renesansowego kryminału, ku uciesze czytelników, którzy cenią sobie powieści historyczne i dowcipne jednocześnie. Pretekstem do stworzenia takiej historii – a może i inspiracją – była pięćsetna rocznica śmierci geniusza i trzeba przyznać autorowi, że wybrał dobry sposób zwrócenia uwagi mas na mistrza Leonarda. Przede wszystkim wpisał się tą powieścią w nurt czytadeł, książek rozrywkowych, ale i ambitnych. Poza tym – zrezygnował z typowych dla rozwiązań w historiach pop uproszczeń i opierania się na biografii. Wplata do intrygi rozmaite wiadomości sprzed wieków, ale nie stawia sobie za cel edukowania odbiorców, a ich zabawę. Taki efekt bez trudu osiągnie. Zwłaszcza że dość ważnym elementem w narracji staje się dowcip. Początkowa prezentacja bardzo licznego towarzystwa występującego w książce zamienia się w kabaret, prześmiewcze komentarze będą potem powracać również w samej opowieści. Malvaldi nie boi się śmiechu, wykorzystuje go w kryminale umiejętnie, nie rozbija nim akcji, a uzupełnia charaktery. W renesansowej codzienności czuje się nadzwyczaj dobrze, chociaż nie proponuje pełnej stylizacji zaciemniającej obraz, a koloryzowanie tekstu. Intryga – bieg wydarzeń oraz postawy bohaterów – są na wskroś współczesne, do tego jednak dochodzą smaczki, detale związane z dawną obyczajowością. Udaje się takie połączenie Malvaldiemu – i przyciąga uwagę odbiorców.
Jednak oś fabularna to nie wszystko, co autor ma do zaoferowania. „Miara człowieka” to również miejsce na filozoficzne refleksje, na przedstawianie czytelnikom a to wartości pieniądza, a to – sensu istnienia. Leonardo da Vinci sprawdza się jako przewodnik po życiu, podkreśla te jego aspekty, które umykają postronnym obserwatorom. Jest od tego, żeby wydobywać na światło dzienne sekrety, przykre sprawki, odstępstwa od przyjętych zwyczajów. Pełni rolę moralizatora, ale też – sumienia. Jest ten tom dzięki takim rozwiązaniom więcej niż prostym kryminałem historycznym i będzie się podobać odbiorcom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz