Uroboros, Warszawa 2019.
Tajemnica lasu
Coś się dzieje. Coś dziwnego. W pobliskim lesie grasuje – nie wiadomo, człowiek, zwierzę czy potwór – i atakuje ludzi. Oda Kręciszewska, miejscowa lekarka, na co dzień ma styczność z głębokimi ranami pacjentów, ale nikt nie jest w stanie udzielić jej bliższych informacji na temat wydarzeń. Na cmentarzu ukrywa się z kolei istota ogromna i czarna – stroni od ludzi, wydaje się niebezpieczna, ale skoro Oda przychodzi jej z pomocą, opatruje rany i karmi świątecznym piernikiem, nie powinna być groźna. Lekarka zresztą jest życzliwa i pomaga całemu światu. Z kolei Odzie pomaga Roch, w tajemnicy nabijając wszystkie framugi gęsto żelaznymi gwoździami. Marta Kisiel przygotowuje bohaterkę na nadejście wielkiego pochodu mar, zwiastującego śmierć. Autorka porusza się po tematach demonów, zjaw, istot z zaświatów masowo pojawiających się dawniej w ludowych wierzeniach. Sama Oda, chociaż wydaje się postacią z krwi i kości, jest wiłą (a mrukliwy Roch – płanetnikiem) – tyle tylko, że ma mnóstwo ludzkich cech, więc i tak będzie się ją traktować jak realną kobietę. To wszystko zresztą nie ma znaczenia z perspektywy odbiorców – pokochają bohaterkę i jej otoczenie bez zastrzeżeń i to bardzo szybko; powieść „Oczy uroczne” zresztą wraca na rynek nie bez powodu.
Osią fabularną będą tu wydarzenia z zaświatów – stamtąd pochodzi tajemnicze niebezpieczeństwo, zagrożenie dla Ody i jej przyjaciela. Bohaterka będzie szukać najlepszego rozwiązania, ale też informacji – bo wydaje się, że wszyscy wiedzą więcej niż ona. Dzięki temu czytelnicy poznają klasyfikację pojawiających się tu demonów albo specyfikę wyobraźniowych stworów. Nie będzie natomiast nudy, bo fabuła wymusza działania postaci, ale osobną kwestią są tu mięsiste charakterystyki bohaterów, pomysły na drobne, doskonale puentowane scenki. Autorka bardzo często skupia się na dalszoplanowych wątkach, bo potrafi rozśmieszać – robi to znakomicie. Lekarz zajadający stres słodyczami i wręczający wszystkim (niezależnie od wieku) lizaczki to tylko jedna maleńka próbka możliwości autorki w tym zakresie. Michałko i gadająca koza rozbawią każdego, a niespodzianki humorystyczne czają się tu na każdym kroku. Autorka uwielbia tekstowe zabawy i jest w tym znakomita, dorównuje w żartach Joannie Chmielewskiej z najlepszego okresu twórczego. Sprawdza się zwłaszcza w humorze sytuacyjnym oraz w komizmie charakterów, ale buduje też świetne dialogi, cieszy na każdym etapie powieści. Nie poprzestaje na tym, potrafi też budzić dreszcz grozy, zmieniać atmosferę i wprowadzać trochę strachu do opowieści – „Oczy uroczne” pod tym względem zaspokoją każdego poszukiwacza sensacji.
Marta Kisiel w fantastyce ma sporo do powiedzenia, ale nie zamęcza czytelników kreowanym od zera światem wyobraźni, który trzeba dokładnie prześledzić, żeby pojąć, co może się w nim wydarzyć. Wprowadza elementy fantastyki do rzeczywistości znanej odbiorcom, korzysta przy tym z opracowań, umiejętnie wplata intertekstualne nawiązania do relacji. Przekonuje do siebie nie tylko precyzją w wymyślaniu przestrzeni, ale i serdecznością, jaką otacza głównych bohaterów. Tutaj zdarzyć się może wszystko, jednak autorka panuje i nad działaniami postaci, i nad uczuciami odbiorców. Nic dziwnego, że jej książki powracają na rynek i docierają do coraz szerszego grona czytelników spragnionych dobrej literatury rozrywkowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz