Iskry, Warszawa 2019.
Obserwacje
Marek Hłasko należy do tych autorów, którzy się nie starzeją, a ponadto kolejne pokolenia młodych czytelników uwodzą swoją legendą. Proza, która kiedyś wypadała jako buntownicza czy niezwykła, dzisiaj nie będzie już nikogo szokować, co więcej – wypada nawet w pewien sposób archaicznie. Jednak swoista surowość narracji i szczerość uczuć robi swoje. Nawet teksty przefiltrowane przez styl socrealizmu do odbiorców docierają – z uwagi na silne nacechowanie emocjonalne. Bohaterowie Hłaski doświadczani przez los, zmuszeni do pokonywania trudności – na oczach czytelników przechodzą ważne przeobrażenia. Tom „Pierwszy krok w chmurach” ukazujący się teraz ponownie na rynku stanowi naturalną kontynuację publikowania nieznanych tekstów i dokumentów pozostawionych przez Hłaskę (po „Wilku” w dwóch wersjach, „Najlepszych latach naszego życia” i listach oraz pamiętniku z młodych lat): tworzy się po prostu nowo-stara seria, którą trudno traktować w pojedynczych tomach jako wydarzenie literackie wielkiej wagi – ale w całości zwróci na siebie uwagę. Na pewno odetchną z ulgą czytelnicy o słabszym wzroku (i słabszych nerwach, jeśli chodzi o źle klejone publikacje). Najbardziej popularne, czarno-białe wydanie dzieł Hłaski cechowało się nie tylko drobnym drukiem, ale i edytorstwem nie najlepszej próby. Tom „Pierwszy krok w chmurach. Opowiadania” ma bardziej poręczny format, znacznie bardziej praktyczną czcionkę i… ograniczone marginesy, nie będzie sztucznego napowietrzania objętości. Zmartwią się jedynie ci, którzy lubią robić w książkach notatki – na to miejsca nie ma.
Pisanie o treści tyle razy w różnych kontekstach omawianego zbiorku trochę mija się z celem. Można odnotowywać sposoby budowania charakterów, podejście do miłości w wersji pozbawionej tanich sentymentów, eksperymentowanie z wyznacznikami literatury socrealistycznej, obrazy środowiska robotniczego… drobne historie, w których ożywają prawdziwe tęsknoty, uczucia zrozumiałe właściwie pod każdą szerokością geograficzną. Postacie u Hłaski to zawsze wypadkowa życiowych obserwacji (czasami nawet półświatka) i marzeń. W literackim ujęciu każdy z bohaterów szlachetnieje, dzisiaj nawet ci niekoniecznie budzący cieplejsze uczucia wyzwalają zaciekawienie. Z jednej strony to odniesienie do rzeczywistości, która przez długi czas nie miała wstępu do literatury pięknej, z drugiej – umiejętność kreślenia sylwetek błyskawicznie i precyzyjnie, zamaszystymi ruchami, ale jednak wystarczająco szczegółowo, żeby odbiorcy mogli rozszyfrować właściwy kontekst.
„Pierwszy krok w chmurach” jest książką, której specjalnie reklamować nie trzeba. Trafi do wszystkich tych, którzy chcą uzupełnić sobie biblioteczkę, cenią „klasyków” i lubią małe formy. Marek Hłasko otwiera na moment drzwi do zupełnie innej rzeczywistości, do realiów nieznanych dzisiejszym odbiorcom. A że silnie może działać na wyobraźnię – przekona do siebie nawet młodych czytelników. Właśnie dzięki drobnym formom można najszybciej zorientować się w rodzaju literatury, w którym specjalizował się autor. Marek Hłasko przypominany na nowo to propozycja na rynku potrzebna. I nawet fakt, że nie stanowi dla nikogo zaskoczenia, nie ma posmaku nowości albo nimbu literatury zakazanej nie zepsuje wrażeń czytelniczych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz