Edipresse Książki, Warszawa 2019.
Kompromis
Świetnie zaczyna tę powieść Krystyna Mirek i nawet czytelniczki, które wiedzą, w jakiej konwencji tworzy ta autorka (co zresztą sugeruje już rodzaj okładki i sam tytuł), będą przez moment czuć się zwiedzione (nie: zawiedzione!). Zapowiada się bardzo ciekawie i apetycznie. Z jednej strony jest bawidamek i donżuan, który podrywa kobiety na jedną noc, a po owej nocy zostawia im lakoniczną karteczkę o sposobie zatrzaśnięcia drzwi oraz bursztynowy drobiazg na pamiątkę (bohater ma w szufladzie bogatą kolekcję pudełeczek z prezentami dla wykorzystanych kobiet, ale ten motyw w lekturze z czasem ginie – niestety), z drugiej – Angelika, kobieta, która do celu pnie się po trupach i zrobi wszystko, żeby osiągnąć to, czego chce. Tych dwoje spotyka się podczas biznesowych negocjacji – żadne z nich nie ma w zwyczaju ustępować, każde może dopiąć swego własnymi sposobami. W obu przypadkach wprawdzie autorka mocno przerysowuje sytuację, sprawia, że bohaterowie przez moment są jednopłaszczyznowi – ale też bardzo intrygujący i aż chce się sprawdzić, jak potoczą się ich losy. Gdyby nie decydowała się tu Krystyna Mirek na romans, mogłaby zdobyć szersze grono fanek – tak dotrze jedynie do stałych odbiorczyń, które poszukują powieści o miłości na przekór wszystkiemu.
Przełom szykuje u Angeliki. Kobieta jest bezwzględna i zdecydowana, wie, jak osiągać cele: potrafi doskonale manipulować innymi i wykorzystywać swoje wdzięki, żeby kusić mężczyzn (nie chodzi z nimi do łóżka, bo seks nie kojarzy jej się przyjemnie, co trochę kłóci się z wyrafinowanymi technikami uwodzenia). Jednak wystarczy moment, żeby zaprezentować przeszłość bohaterki: Angelika wychowywała się w biednej rodzinie, nie poznała ojca, za to miała do czynienia z całym szeregiem gachów matki, sama matkowała młodszemu rodzeństwu, aż w końcu wykorzystała dar od losu – szansę na zagraniczne stypendium – żeby wyrwać się z patologicznego środowiska i zawalczyć o siebie. Nauczyła się być twardą i bezwzględną, pozbawioną sentymentów panią siebie – jednak za cenę zerwania kontaktów z rodziną. To jej słaby punkt. U Daniela metamorfoza wygląda trochę inaczej: chociaż bohatera przedstawia autorka na początku w złym świetle, z obrazem bezdusznego samca wykorzystującego kolejne kobiety kłóci się obraz troskliwych (i aż nadopiekuńczych) rodziców, którzy codziennie dyżurują w kawiarni na wprost mieszkania mężczyzny, żeby sprawdzić, czy ukochany syn nie poznał akurat tej jedynej.
Obiecujący początek zamienia się w konwencjonalny romans, ale tego nikt autorce nie powinien mieć za złe, w końcu wiadomo, do czego miała doprowadzić bohaterów. Udało jej się za to stworzyć wizję baśniowego świata, rzeczywistości z marzeń, w której nigdy nie jest za późno na naprawianie błędów i na stawanie się lepszymi ludźmi. Nie tylko miłość analizuje autorka do końca – zajmuje się również przedstawianiem więzi rodzinnych, przekonuje czytelniczki, że każdy może znienacka nauczyć się doceniać bliskich, odnaleźć kontakt z niechcianymi dziećmi, naprawić relacje, poszukać drogi do szczęścia. Jest to romans dla pań, ciepły, krzepiący, schematyczny – ale ponieważ Krystyna Mirek potrafi prowadzić narrację, to też zajmujący.
Lubię tę historię, dobrze się czyta, zwłaszcza wątki poboczne, np. Mateusza :)
OdpowiedzUsuń