Nasza Księgarnia, Warszawa 2019. (wznowienie)
Litery w lekcjach
Ta książka powraca na rynek po niecałych trzech latach od premiery – i nic dziwnego, Agnieszka Łubkowska proponuje bowiem dzieciom i ich rodzicom elementarz pozbawiony graficznej przesady i bodźców odciągających uwagę od nauki liter. „Nauka czytania” to książka, która przyda się jako pomoc dla kilkulatków uczących się czytać – albo dla tych maluchów, które jeszcze przed pójściem do szkoły są ciekawe liter i chciałyby je poznawać. Autorka przy tym stawia na uniwersalne czytanki o wymowie edukacyjnej, nie zajmuje się wymyślaniem bajek, za to wybiera ciekawostki ze świata zwierząt i zjawisk przyrodniczych – by przedstawić je w krótkich tekstach. Tak podawane wiadomości stają się znakomitą zachętą do czytania, więc i do wzmożenia wysiłków w celu śledzenia wyrazów.
Trochę różni się konstrukcja książki od typowych szkolnych elementarzy – tutaj nie ma bowiem podziału na teksty ze względu na stopień trudności czy obecność konkretnych głosek. Najpierw alfabet (z uwzględnieniem miękkości i samogłosek nosowych!). Każda litera zajmie dwie rozkładówki. Najpierw jej wersja wielka i mała – na całą stronę, tak, by oswoić dziecko z kształtem, przyciągnąć uwagę, a może też i zaintrygować. Dalej zestaw kilku małych rysunków. Uwaga: nie ma tu tendencyjności, autorka nie gromadzi przykładów zaczynających się na omawianą literę, a takie, które tę literę w dowolnej pozycji wyrazowej zawierają – oraz takie, które jej nie zawierają. Tu objawia się interaktywność tomiku. Rysunki to zagadki dla dzieci – wiadomo, że maluch ma na widok ilustracji powiedzieć, co przedstawia. Na wszelki wypadek pojawiają się też pisane podpowiedzi (i nikt nie będzie miał dziecku za złe, że „ściąga”, w końcu jeśli opanuje umiejętność czytania, żeby oszukiwać przy zgadywankach – to po prostu przyspieszy cel lektury). Na marginesie pojawia się pytanie do dziecka (który obrazek przedstawia słowo zawierające daną literę) oraz porada dla rodzica (wskazówki rozmowy z maluchem nad książką). Następna rozkładówka to już „czytanka”: kilkuzdaniowa opowiastka ozdabiana rysunkami większymi niż te przy zagadce – również wzbogacona o wskazówki dla dzieci i rodziców (dziecko powinno patyczkiem do szaszłyków pokazywać litery w kolejnych wyrazach; pierwsze są wytłuszczone, kolejne trzeba będzie znaleźć, a rodzice otrzymują poradę, jak pracować z pociechą). I teraz: Agnieszka Łubkowska proponuje czytanki o zwierzętach, czasami oczywiste (f to foki), czasami mniej oczywiste (ą przedstawia się w historyjce o zwyczajach węży). Podsuwa wiadomości ciekawe, nie zawsze dostępne maluchom (cykady), a bywa, że i o wysokim jak na czytanki dla początkujących stopniu skomplikowania (nie wiadomo, czy koń lubi pedikiur). Autorka wyraźnie pamięta o tym, że nad książką pracować będą razem z dziećmi rodzice – i w razie czego wyjaśnią wszelkie wątpliwości oraz wytłumaczą trudniejsze słowa.
Większa część książki to czytanki dotyczące poszczególnych liter, po przejściu całego alfabetu Łubkowska wprowadza jeszcze dwuznaki zanim przejdzie do nauki sylabizowania. Uczy dzieci dzielenia wyrazów na sylaby dzięki klaskaniu (to w sumie najprostsza metoda, żeby wyćwiczyć tę umiejętność), następnie pokazuje, jak sylaby składać w całe wyrazy. Przy każdym z rozdziałów istnieje podpowiedź, jak ćwiczyć nową umiejętność. Każdy rozdział zaczyna też autorka od propozycji relaksu, wyciszenia się, przygotowania do pracy, przypomina o robieniu niezbędnych przerw i o tym, jak dawkować zadania. Tak skonstruowana książka przydaje się dzieciom – ich nauczycielom i rodzicom – uczy samego procesu nauki czytania – i sprawia, że każdy maluch może zacząć poznawać litery, kiedy tylko wyrazi na to ochotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz