W.A.B., Warszawa 2019.
Walka o ulicę
Ma dwóch synów, którzy znają się tylko przez Skype’a . Nigdy się nie widzieli, bo jednemu nie wolno opuścić kraju, a drugi nie może do tego kraju wjechać. Ale to raczej mniejszy problem dla autorki tomu „Saudyjka za kierownicą”. Manal Asz-Szarif buntuje się przeciwko traktowaniu kobiet w krajach arabskich i postanawia pokonać system metodą małych kroków oraz konkretów przemawiających społeczeństwu do wyobraźni. Ogólniki w rodzaju łamania praw kobiet nie zrobią już dzisiaj na nikim wrażenia. Ale pokazanie czytelnikom, że od kobiet wymaga się, żeby miały swojego opiekuna – męża, brata albo ojca – a jednocześnie skazuje na towarzystwo obleśnych często taksówkarzy, to już coś, co pobudzi wyobraźnię i zainteresowanie mediów. Bezbronne Arabki wsiadające do samochodów obcych mężczyzn, skazane na ich łaskę i niełaskę – to impuls do działania. Zwłaszcza ze nigdzie w kodeksie drogowym nie ma mowy o tym, że kobiety nie mogą prowadzić samochodów, tu problemy robią albo konserwatywni mężczyźni – albo policja religijna. Manal Asz-Szarif zaczyna zatem od detali, dla kobiet spoza krajów muzułmańskich nawet nieuświadamianych. Siada za kierownicą samochodu i zaczyna jeździć. Naraża się przez to na liczne docinki, a później i represje czy problemy ze strony władz, trafia nawet do więzienia. Prześladowana za poglądy, nie może się już poddać. Namawia kobiety do pójścia w swoje ślady, rozkręca akcję w mediach społecznościowych. Stara się, żeby inne kobiety mogły bez strachu jeździć po ulicach. Na siebie bierze zatem konsekwencje przełomowych wyczynów.
Część tomu „Saudyjka za kierownicą” poświęcona jest akcji społecznej, ale i drodze do tego, żeby kobiety mogły bez przeszkód z zewnątrz być kierowcami. Manal Asz-Szarif opowiada o swoich doświadczeniach nie ku przestrodze, a żeby wzbudzić złość i nakłonić do zmian. Ale to tylko jeden z tematów dość obszernej publikacji. Poza nim książka zamienia się fragmentami w autobiografię. Manal Asz-Szarif przedstawia tu swoje dzieciństwo i hołdowanie radykalizmowi w młodości (przez to nie tylko psuje szczęście rodziny, ale i sama traci szansę na młodzieńczy bunt). Odwołuje się do własnego małżeństwa i do losu kobiety arabskiej – bo sama doświadcza szeregu męczących ograniczeń. Stopniowo przekonuje się, że takie ciche przyzwolenie społeczeństwa na upodlenie kobiet istnieje i Jest wyjątkowo trudne do pokonania. Próbuje żyć na własny rachunek, znaleźć po rozwodzie pracę i mieszkanie, przy których nikt nie zażąda od niej wsparcia ze strony męskiego opiekuna. Jednym z argumentów za zmianami staje się traktowanie dzieci: Manal nosi blizny po ranach, jakie zadała jej matka w dzieciństwie, przypomina o szkołach, w których wciąż są kary cielesne. Nawiązuje też do okrutnego rytuału obrzezania dziewczynek. Tłumaczy, co pchnęło ją do poszukiwania zmian. Książka jest przygotowana przez hosta z wywiadów do mediów i rozmów z bohaterką – więc ma dobre tempo i profesjonalnie nadawany rytm. Pełni funkcję agitacyjna, ale też częściowo rozrywkową – bo to rozdaj sensacji, podglądania codzienności w innej kulturze. Manal Asz-Szarif stara się objaśniać zwyczajne życie w krajach arabskich, prezentuje odrobinę historii, ale i sytuacje nie do uwierzenia gdzie indziej. Skupia się na losie kobiet, ale portretuje całe społeczeństwo, zachęca czytelniczki do buntu w słusznej sprawie. Może wyjaśnić swoje stanowisko i zasugerować, że walka jeszcze trwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz